photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 4 LISTOPADA 2013

4.

 
 
 
Zaczęło się to dokładnie 2 lata temu. Nie wiedziałam ,że ktoś jest w stanie doprowadzić mnie do takiego stanu. Chyba się zakochałam. Zakochałam się na zabój w osobie ,która nigdy nie zwracała na mnie uwagi. To nie była tylko zwykła miłość ale nie potrafię dokładnie okreslić co to takiego. Wiem tylko ,że byłam w stanie zrobić wszystko, pragnęłam jego obecności, pragnęła bliskości. Nigdy wcześniej nie czułam czegoś takiego. Na jego widok czerwieniłam się , czułam... na prawdę czułam motylki w brzuchu ,a moje serce biło tak mocno ,że balam się że połamie mi mostek. Z czasem jednak to uczucie zaczęło zmieniać się w jakąś obsesję. Pewnego dnia się poznaliśmy . Akurat tak się złożyło ,że mieliśmy wspólnych znajomych . Zaczęliśmy spędzać czas razem. Po jakimś czasie nasza znajomość zaczęła przechodzić w przyjaźń . Stawaliśmy się na prawdę dobrymi przyjaciółmi. Często płakałam bo wiedziałam ,że to tylko i wyłacznie przyjaźń ale ja byłam głupia i cały czas miałam nadzieję. Strasznie mu ufałam, wiedziałam ,że mogę na niego liczyć, zawsze wiedział kiedy jestem smutna i przejmował się moimi problemami bardziej niż swoimi. Pewnego dnia dowiedziałam się ,że miał wypadek . Przez 5 kolejnych nocy płakałam, martwiłam się i nie mogłam spać.Zastanawiałam się co by się stało jakbym go straciła.Wpadałamw furię na sama myśl o tym. Na szczęście sie tylko połamał. W końcu wrócił. Nigdy na siebie nie uważał. Wiele razy było tak ,że byłam w stosunku do niego nie fair, zachowywałam się jak najgorsza szmata a on nadal był, nadal mogłam na niego liczyć. Lubiłam kiedy odprowadzał mnie do domu, kiedy się uśmiechal, wygłupiał, kiedy fascynował się moimi oczami...
...zawsze patrzył w nie tak intesywnie. Śmialiśmy się razem z różnych głupich rzeczy, ale razem . Lubiłam kiedy brał mnie na ręce, kiedy mnie przytulał jak było zimno, kiedy skakaliśmy razem po kałużach jak małe dzieci. Kiedyś doprowadziłam go nawet do płaczu . Lubiłam patrzeć na gwiazdy on również. Ale nadal byliśmy tylko przyjaciółmi choć wiele razy to tak nie wyglądało. Do dziś zastanawia mnie co sb myślał, z czym miał problem , nie lubił o sobie mówić. Był dla mnie człowiekiem nie do rozszyfrowania. Tyle razy mówił mi rzeczy ,których mogłam się tylko domyślać , mówił o czymś tak jakby  'na około' . Nie mówił dosłownie . Zastanawiały mnie jego słowa. Nagle zaczęlam dostrzegać ,że osoba ,którą tak strasznie kochałam nie jest już tą samą osobą. Strasznie się zmienił nie potrafiłam go takiego zaakceptować. W końcu zaczęło mnie to wszystko przerastać , nie dawałam sobie rady. Zbyt często płakałam , wiecznie chodziałam smutna. Musiałam udawać ,że jest dobrze . Nie chciałam tego . Chciałam mu pokazać ,że sobie nie radzę. Znalazłam sposób. Zastąpiłam ból psychiczny fizycznym . Nigdy nie sądziłam ,że po nią sięgnę. Zamknełam się w pokoju. Nie mogłam zrozumieć dlaczego mnie nie chce, dlaczego nie może odwzajemnić moich uczuć , nie wiedziałam co ze mną nie tak i zastanawiałam się kiedy będę wystarczająco dobra dla niego. Zaczelam wbijać ją w rękę potem przeniosłam się na nogę bo nie chciałam żeby rany były tak widoczne . Było mi dobrze, nawet bardzo. Poczułam się lepiej. Krew
 spływała na podlogę . Kiedy już skończyłam postanowiłam ,że mu powiem. Przysięgliśmy sobie ,że zawsze będziemy ze sobą szczerzy. Pokazałam mu rany. Widziałam przerażenie w jego oczach. Przejął się ale nie chciał mnie męczyć. Przejechał swoją ciepłą dłonią po ranach. Szybko ściągnęłam rękaw na dół. Nigdy nie miałam odwagi żeby mu powiedzieć to wszystko co czułam , przeżyłam i przeżywałam .Do dzisiaj żyje w nieświadomości. I nigdy się już nie dowie. Tak strasznie cierpiałam ,że postanowiłam zamknąć ten etap swojego życia. Z dnia na dzień urwał nam się kontak, nie rozmawialiśmy ze sobą prawie w ogóle. Nasza przyjaźń dobiegła końca, ja nie miałam już siły. Może jest mi przykro ale tak jest lepiej. Nie warto poświęcać czas znajomości, która i tak nie ma żadnej przyszlości. Może jestem egoistką bo dla mnie tak jest lepiej. Nie pytałam go o zdanie. To ja zakończyłam tą przyjaźń a on nie wie dlaczego. Ale nie zdaje sobie sprawy jakie męki przeżywałam. Nie było nam pisane. Teraz siedzę , piszę i wspominam najgorsze ale też najpiękniejsze momenty mojego życia. Muszę nauczyć się zyć bez niego , średnio mi to wychodzi ale myślę ,że z dnia na dzień będzie coraz lepiej . Lecz pomimo wszystko chcę żeby był szczęśliwy. Beze mnie . I mam nadzieję ze ja też będę szczęśliwa bez niego. Był moim oparciem i za to mu dziękuję. Lecz do dzisiaj żałuję ,że wpoiłam się w kogoś tak mocno. Oszalałam na jego punkcie. I właśnie próbuję się z niego wyleczyć . Jest ciężko ale 'tego kwiatu jest pół światu' .
 
Yolo.
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika muerteyolo.