poniedziałki są czerwone. radość ma błękitny zapach. a muzyka może smakować czymkolwiek, od musu bananowego po siki nietoperza.
aktualnie chciałabym poniedziałek, 8:50. ostatecznie 8:45. w najlepszym przypadku 14:15.
to wcale nie dużo, hm?
pozdrawiam historyczno-fizyczno-francuską niedzielą. :)
dobrze, że noc długa, uuuf.
/p.s: polecam gofry czekoladowe z bitą śmietaną na buzi. yuum!
;*