photoblog.pl
Załóż konto

 

Brakuje mi pisania. Kiedy zaglądalam tu regularnie, mam wrażenie, że łatwiej było mi ogarnąć na czym stoję. Teraz kiedy w zasadzie już nigdzie nie piszę regularnie coraz bardziej zataczam koło wokół dręczących myśli. Negatywnych. Widocznie trzeba je gdzieś wylewać regularnie.

 

A może mi się tak tylko wydaje? Czemu miałoby mi być lepiej? Ostatnio dochodzę do wręcz przeciwnego wniosku - lepiej milczeć. Milczeć, bo gdy za dużo powiesz, wszystko staje się wytworem twojej wyobraźni a nie faktycznymi wydarzeniami. Może to dotyczy tylko milczenia w stostunku do ludzi, a nie do pamiętników. Może, a może się mylę... 

 

Ostatnio wspominałam, że spędzam z kimś czas. No to już nie spędzam. I nie szukam współczucia tylko chce wyrzucić to z siebie. Tak strasznie zbierała się we mnie złość i niechęć gdy to wszystko się zaczynało, tak bardz obiecałam sobie wstrzymanie i nieufność. Dałam plamę i teraz mam za swoje. Czego ma mnie to nauczyć? Że nikomu nie warto ufać? Wszystkich trzeba na dystans i sprawdzać? Jak wtedy zbudować jakąkolwiek sensowną relacje? Czasami naprawdę smuci mnie fakt, że ludzie w obecnych czasach tak dużo łykają uprzedzeń. Zniechęceń. Obaw. Podejrzeń. Same negatywy. A przecież chcą jednego - czuć się dobrze. Czemu nie kierować sie takimi pozytywnymi emocjami? Możesz mieć przecież całą przyjemność jaka tylko wynika z połączenia dwóch osób... tylko trzeba mieć jakieś...

uczucia.

I ja ich nie miałam.

A potem sie pojawiły.

To naprawdę nie jest tak strasznie trudne.

Póki kolejny raz z rzędu nie uświadamiasz sobie, że uczucia na nic ci nie potrzebne bo nikt już ich w obecnych czasach, nie używa. 

 

Czy ja naprawdę potrzebuje tak wiele? To jest za dużo? Generalnie nie cierpie pisać i myśleć o takich sprawach ale zaczyna mnie to naprawdę dołować. Chcę z kimś planować. Po prostu spędzać czas. Nie chcę być sama. Nie chcę. Czy to za dużo? Naprawdę? To, że chce z kimś być? Że chce być chociaż dla tej jednej osoby istotna? Skoro dla samej siebie nie potrafię... 

 

Najbardziej mimo wszystko boli mnie fakt, że ludzie ze sobą nie rozmawiają. Związek dwóch osób w zasadzie opiera się na farcie. Po co rozmawiać, tak? Bo rozmawianie to taka straszna rzecz? Jeśli o mnie chodzi, zawsze cholernie staram się dojśc do porozumienia. Tak normalnie, właściwie, pogodnie, nie wiem jak to ująć. Nigdy nie podniosłam głosu, nie uraziłam. Chcę rozumieć. Ale nikt nie chce mówić. 

Wszyscy myślą, że rozmowa to rzut talerzami i wyzwiska.

A to podstawa w każdej cholernej relacji.

Gdzie mam szukać dojrzałych osób?

 

Bo to chyba niedojrzałość.

Jak mam inaczej to nazwać?

 

I poprawka: nie sądze, że wszyscy tacy są. Wszyscy których do tej pory poznałam. Każdy sie boi i nawet tego nie powie. A przecież byłoby łatwiej. 

 

Moje pisanie tu jest kompletnym bezsensem jeśli chodzi o takie tematy, ale mam tego świadomość. 

A skoro już tu jestem to napiszę, że nie mam apetytu i mam wrażenie, że jem jak kiedyś. Nawet waga mi drastycznie leci w dół. I znów mam chętke zamknąć się w klatce w kości i nikogo do siebie nie dopuszczać.

Bo i tak nikt nigdy nie zostaje. 

 

Dodane 14 STYCZNIA 2017
432
alice0drowsy czytam ten wpis i naprawdę rozumiem co masz na myśli. Myślałam że już nic tu nie napiszesz, tak jak ja nic nie pisze u siebie. nawet to zabawne, bo mamy siebie w znajomych na FB i widzimy nasze przelukrowane życia na jakichś głupich zdjęciach, a tutaj czytamy co tak naprawdę mamy w głowach... ;)
01/04/2017 0:23:17
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika msyoucan.

Informacje o msyoucan


Inni zdjęcia: :) patkigd;) patkigdKocik patkigdMyszka patkigdMoja kicia patkigdBellusia patkigdJa patkigdPrzed lustrem patkigdNa schodach patkigdKomunia patkigd