Tęsknie.
Próbowałam zakładać nowego bloga, ale ten tutaj ma tak wiele wspomnień...
Nie mam pewności, czy tutaj zostanę i będę pisać jeszcze tak regularnie, jak kiedyś.
Wiem, że w tej chwili czuję w środku dziwne ukłucie a z nim chęć powrotu.
Nie wiem na jakich zasadach... Z jednej strony nie powinnam tu wracać.
Może nie było wtedy tak dobrze, bezpiecznie, może i się niszczyłam.
Ale czy bez tego jestem bezpieczna?
Niszcze się jeszcze bardziej a do tego nawet nie jestem chuda.
Nie jestem nawet szczupła.
Mam tylko w sobie ogrom bólu i żalu gdy patrzę na siebie.
Nie lubię tego co widzę a przecież każdego dnia mogę to zmienić.
Przecież mogę.
Mam teraz kogoś, kto może mi pomóc zrobić to zdrowiej, chociaż troszkę.
Mam szansę ćwiczyć w miarę regularnie pod okiem kogoś, kto trochę w tym siedzi.
Nie dokładnie w tym samym, ale to jest jakiś pomysł.
Gdybym tylko dorzuciła do tego chociaż niewielki rygor jedzeniowy....
sama nie potrafię, max 2 tygodnie i koniec. Z blogiem, patrząc po wpisach, nawet te najgorsze początki przetrwałam. Nawet wtedy wracałam, czytałam wasze wpisy i
znów pragnęłam się starać.
Chcę. Aż mi się ręce trzęsą. Obok mam rządek herbat, kiedyś robiłam ich pięć
żeby tylko nie jeść kolacji.
Dzisiejszy bilans mogłabym już zapisać. Czy będę robić to regularnie? Nie wiem.
Znów będę się musiała ukrywać. Nie będzie to trudne w zasadzie, tylko...
Tyle razy próbowałam tu wracać i to z dużo większą motywacją niż mam teraz.
I co? Czy dziś uda się coś zmienić? Tak patrzę wstecz i sobie myślę, że włożyłam tyle zapału w to całe coś, tyle straciłam kilogramów a potem po prostu pozwoliłam im wrócić. A myślałam, że jak czas leci naprzód to tylko na lepsze. Teraz wiem, że to zależy tylko ode mnie. Wiem, że za mało wkładam siły i to w zasadzie we wszystko. Nie tylko w odbicie w lustrze. Lustro. Właśnie. Przydałoby mi się.
Nie wiem dlaczego napadł mnie taki stres.
Ostatnio w moim życiu tak szybko się wszystko zmienia, że nie nadążam.
Nie wiem co sie ze mną dzieje.
BILANS:
* 3 banany niewielkie
* paczka chipsów z jabłka
* dwie spore kromki bagietki :
1 z serem białym i miodem, 2 z szynką i mozarellą
* kawa z mlekiem 1,5%
* spory kubek czekolady z automatu
Chcę tu pisać bo nawet za samym pisaniem tęsknie, naprawdę.
Stałam się w ostatnim czasie mokrą plamą, totalnym nieżytem.
Chciałabym mieć jakąś wartość.
Ostatnie dni były pełne napadów, bulimii, nienawiści, chwilowych głodówek
Przez to zupełnie sie zaniedbuje w innych kwestiach...