Czytam stare wpisy, kiedy bylam jak to sie mówi, proaną.
Ten termin kojarzy mi sie głównie z żałosnym zwracaniem na siebie uwagi.
Oszustwem. Słabością. A proanom wydaje się, że to siła.
Gówno, nie siła.
Czytałam te wpisy i wystarczyło mi 5 żeby poczuć się gorzej.
Jest mi niedobrze. Z początku tęskniłam za tym i pomyślałam jaką długą drogę odbyłam.
Ale jak przypomne sobie te czasy... nauka jeszcze bardziej stresująca, ja jako
nieudacznik bo wtedy w sumie nie wiele jeszcze osiągnełam jeśli w ogóle cokolwiek..
no i to przerażenie. ta WALKA codzienna żeby czegoś czasem nie zjeść.
I wróciło to domnie w te wakacje przez chwile ale natychmiast to "wyłączyłam".
Nie da sie tak żyć. Teraz na co dzień nie mam dobrze bo jednak hm, jak nie jedno to drugie.
Czyli jeżeli nie przejmuje sie dietą to czymś innym i to w takim samym stopniu, niestety.
Ale chyba jednak wolę przejmować sie tym co teraz, niż cholernym jedzeniem.
Miałam robić jutro ciasto ale odeszła mi ochota. Ugotowałam zupe i zostawiłam na jutro.
Też mam ochotę ją wylać. Jedzenie zaczyna mnie wkurzać po tej lekturze.
No ale dobra, wiem, że nie chce popadać w taką skrajność, chorobę, rzeź, cokolwiek to było
a było straszne bo teraz jestem zupełnie innym człowiekiem. Ale chciałabym mieć jakąś kontrolę.
Do tej pory w wakacje udało mi się zrzucić może 2 kilo. Ale fakt, nie odmawiałam sobie wszystkiego
na długi czas. Raczej dziwnym trafem utrzymuję wagę pomimo śmieci które trafiają czasem
do mojego żołądka. No ale 52... chciałabym 49 jednak.
Chodakowskiej nie ruszam odkąd wyjechałam w góry i z nich wrócilam. Ale jutro chyba
rano spróbuję coś poćwiczyć bo nie mogę tak no. Zjadłam dziś sporo w sumie.
Chyba.
Śniadanie: jajecznica z 3 jajek z 2 plastrami szynki + pomidor.
4 czekoladowe ciastko-wafelki, można liczyć jakbym zjadła dwa batony
2 miski zupy ogórkowej
Niby nie ma tragedii ale czuje sie źle.
Chciałabym utrzymać zdrowe odżywianie i nie jak jakiś rygor i pogoń za śmiercią
ale też nie zupełny luz 'a raz nie zaszkodzi zjeść to czy tamto"
chce mieć jasno ustalone zasady i ich przestrzegać.
Zresztą dużo bym chciała. I przez tyle czasu ile mineło zdazylam sobie zdać sprawe z tego
ze to dużo które chce, to zdecydowanie ZA DUZO jak na moje siły.