Mogłoby być lepiej. Na zlocie MGS czułam się jak osoba i innej bajki, która nie ma zielonego pojęcia co ma zrobić w danej chwili. Szczerze mówiąc to pojechałm z myślą o koncercie i z zaklepaniem czasu weekendowego. Zrozumiałam jedną rzecz.. Że ludzie maja określony cel, widzą z kim porozmawiać, maja pojecie o wszytkich duchowynych rzeczach, nie wstydzą sie powiedzieć " Bog jest moim przyjaciem i kocham go najbardziej na świecie". Nie moge teraz obrażać ludzi, których tam spotkałam i nawet nie mam takiego zamiaru... Ci ludzie otwierali się przy wszytkich, opowiadali swoje historie, przez ktore szczerze mowiąc się wzruszałam. W czasie śpiewu i tańcu widziałam jak ich serca są uradowane, że własnie w tym miejscu i czasie moga kolejny raz się spotkac i przeżyc razem chwile z Jezusem. 
Oni poprostu byli sobą! I to jest najważniejsze..