miałam na nic nie czekać, tylko korzystać z każdego dnia.
ale nie da się, nie da! czekam z ogromną niecierpliwością na wiosnę. na spacery, słońce, długi dzień.
z ogromną niecierpliwością czekam, aż zacznę jeździć. znowu jeździć. brak mi tego cholernie. ale to też potrzeba wiosny, dłuższego dnia, no i - kolejnej kontroli, która zresztą już nie długo. trzymajcie kciuki.
czekam na czwartek, 18.10 i wylot. czekam, bo liczę, że oderwę się od tego, co zostawie na tydzień w polsce. od tego, co psuje mi popołudnia tak jak dziś. (of corse nie wszystko chcę zostawić! będę tęsknić za Głupkiem np. i paroma osobami jeszcze. i trochę żal tylko, że może w ferie nie dane będzie zająć mi się Werblem, który już od dłuższego czasu i tak żyje własnym życiem.)
czekam na marzec. NIE czekam jednak na osiemnastkę.
czekam też z ogromną niecierpliwością na maj, w którym planuję ogarnąć pare rzeczy przed wyjazdem.
i w cholerę czekam na czerwiec. 12 czerwca. 2 tygodnie, Nicea, St Tropez, plaża i inne. <3
czekam na pozytywne zmiany we mnie, które sobie obiecałam na nowy rok, ale jeszcze nie udało mi się zebrać.
czekam aż zacznę się kurna uczyć i myśleć o maturze, studiach.
a najbardziej czekam, aż mi się w głowie ogarnie, wszystko się wyklaruje, wyparuje to, o czym zapomnieć już dawno powinnam.
kiedyś w końcu muszę znormalnieć...
http://equiworld.pl/