W Poniedzialek miałam kryzys, przepłakałam parę godzin.
Najpierw siedzialam z mamą zeby nie pęknąć, ale nie wytrzymałam i poszłam do pokoju.
Usiadłam z laptopem na kolanach w łóżu, jak od kilku dni.
włączyłam piosenkę i poleciały mi łzy ciurkiem.
wpadłam w histerię, napisalam do mojżesza, B. nie wie czy wie o tym.
Dzisiaj mieliśmy skrócone lekcje i przyjechała do mnie Izka, Dawid i Michał.
Siedzieliśmy i bylo wesolo.
Dobrze mi z przyjaciółmi, nie myslałam o tym pierdolniku z B.
Chyba go nie kocham, wypaliło się.
Płaczę tylko przez niego, mam malo ciepła
Teraz jak się rozchorował (ma katar, 'dziwny kaszel' i obniżoną tempertaturę ciała + śpi całymi dniami)
jest mi on całkowicie obojętny, piszę do niego smsy, bo wypada.
Jak mu mowiłam żeby nie siedzial za dlugo to sie nei sluchał,
teraz ma obnizoną temperaturę ciala.
Jutro koncert PTW w Zyrku, jade do Izy na noc, już czuję że będe płakała
Wiem to.
Do napisania.
i tak nikt nei czyta