Piękna wiosna ze słoneczkiem niestety skończyła się : ( Święta Wielkanocne z deszczem, taka jesień na wiosnę.
W poniedziałek byłam na rozmowie w sprawie pracy i udało się : D wtedy była taka piękna pogoda, że ach : D byłam na zakupach kupiłam pare kosmetyków do testowania, niektóre spoko, niektóre już mniej i jeden totalny bubel, no ale na błędach się człowiek uczy, jak sam nie sprawdzi to nie będzie miał gwarancji czy coś jest godne polecenia czy raczej nie. Czekając na busa siedziałam sobie na rynku i się opalałam w bluzce na ramiączkach tak pięknie słoneczko grzało 18 czy 19 stopni : D
Wtorek rano jadąc na badania,mysłałam, że busa mam 6:21 takie info na necie i na apce w tel. A okazuje się, że jednak interenty kłamią i na przystnaku inny rozkład, więc musiałam troszkę pokminić, ale ważnie, że dojechałam : ) Tyle się naczekałam w tej przychdni, ale dobrze, że jechałam z rana, bo za mną przyszło tyle ludzi, że głowa mała. Mimo wszystko 2,5h tam spędziłam. Wieczorem chciałam sobie druknąć zdj na drukarce, ale ona ma swoje humory i za chiny ludowe nie trybiła nic. Więc podjechałam z Tomkiem zrobić na szybko zdjęcia potrzebne do identyfikatora w pracy : ) spoko aż 8 zdjęć dostałam, jedno oczywiście Tomek zainkasował : D Po powrocie do domu mega mnie zmęczenie dopadło, ale po kąpieli wróciłam do żywych : D
Wczoraj pierwszy dzień w pracy regulaminy, wdrążanie itd. Nie chciało się wstać, bo zimno na dworze, ale jak trzeba to trzeba : ) dobry początek. Tylko powrót do domu gorszy taki kilos iśc z buta do domu. Bo czekać na busa godzinę to nie uśmiechało mi się.
Dziś bardzo brzydko na dworze rano deszcz, niby miało lać cały dzień, ale na szczeście jak wychodziłam z pracy to było ok już do wieczora. W pracy już robiłam takie rzeczy, które już będę robić cały czas. Spoko : ) Bardzo przyjemna atmosfera taka luźna u mnie na oddziale : ) Ale rano miałam pecha. Zaszłam na przystanek stoje bus nie jedzie myślałam, że może się zepsuł. Stoje stoje nie jedzie. Poszłam na inny bus pół kilosa stoje na przystanku już dawno bus powienien być nie ma i nie ma. Potem tak sobie przypomniałam, że przecież święta a noż widelec już dziś inaczej busy jeżdżą. Tak też i było. Akt desperacji masakra. Napisałam do brata czy nie przyjechałby i nie zawiozł mnie. A że mam super brata podrzucił mnie pod samą pracę : ) Wracając z pracy dojechałam i miałam iść kilosa do domu, bo znów bym musiała czekać na busa długo. Ale wychodząc z busa poszczęściło mi się i miałam podwózkę : ) Dziś sobie musiałam drzemkę walnąć po pracy, jakoś tak mnie zmogło. Jutro kończę o 12 pracę. Szkoda, że nie mam busa do domu. Nie wiem jak to wykminić. Jutro się będę martwić, najwyżej będę gdzieś musiała przeczekać ; )
KONIEC notatki : D