Jestem tutaj na chwilę ale prawdopodobnie się rozpiszę. Od jutra mam wakacje. Nie będę chodzić do szkoły narazie ale o tym później powiem.
Dużo się działo przez ten czas u mnie. Przez te 2 dni. Wtorek i dziś. A wcześniej nie miałam nawet czasu na to żeby napisać kilka słów, tak byłam zawalona nauką ;(
Mianowicie chcę was dziś prosić o pomoc, lecz o tym napiszę gdy skończę opowiadać.
Więc sprawa wygląda tak. Ten gość, no nazwę go na tym ftb może 'ktoś' o kim wam wspominałam co mnie półtora roku temu bił, bałam się że mnie zgwałci itp. (te które chwilę mnie znają wiedzą o kogo chodzi). Ukradli coś. Dokumenty. Namówił do tego swojego kolegę. Ten jego kolega jest dobry i wgl. Nikt nie chciał 'ktosia' wsypać, grozili nam wszystkim policją aż zrobili 'anonimową ankietę'. I uznałam, że napiszę całą prawdę o tym, bo nie chcę żeby cała klasa cierpiała i żebym ja miała obniżone zachowanie. Zresztą jaki miałam powód żeby kryć tego bandytę? Wszyscy się bali, i stchórzyli. Pani kazała pozbierać takiemu plotkarzowi kartki.. I on podglądnął co napisałam i powiedział 'ktosiowi' i chłopakom. Szykanowali mnie wręcz. Nie wiem co to za świat w którym nie wolno mówić prawdy. Gdyby to był mój przyjaciel. Ale to był ktoś kto mi zniszczył życie. W każdym razie pozbierałam się i jest okej, mam wyjebane na wszystkich i tak jakbym wyleczyła się z depresji.. Tylko ten 'ktoś' mi grozi.. Bardzo, że potnie mi twarz. Niby mówi to do kolegi obok ale zawsze wtedy patrzy mi głęboko w oczy. Boję się = mam wakacje, mama pozwoliła zostać, boi się. Jak on nie przestanie to zgłaszamy tym razem na policję. Tylko dręczy mnie to, że.. Jego rodzice się rozwiedli i on kiedyś taki nie był. Kumplowaliśmy się. Dręczy mnie to, bo czuję, że on po prostu potrzebuje pomocy.. A ja cholernie chciałabym mu pomóc... Tylko nie mam pojęcia jak.. ;(
Dobrej nocy, wypowiedzcie się co o tym sądzicie :*