zdjęcie made by Łukasz, long time ago... ;)
Za mną pierwszy całkowicie wolny od planów i pracy dzień od... od kiedy pamiętam. Mam wrażenie, że wsiadłam do wagonika w rollercoasterze w okolicach września, nie zajmując się tak mało istotnymi sprawami jak przerwy.
Czas. Czas... Dogonił mnie, potem ja go przegoniłam... Trochę tak, jakbym podczas tych ośmiu miesięcy zdołała przeżyć kilka niezłych lat. Może i są ludzie, którzy żyją chwilą i robią dokładnie to, na co ma ochotę, ale nie jest ich wielu. No cóż, nie da się ukryć- polacy cierpią na wieczną handrę. Lubimy narzekać, że nic nie idzie po naszej myśli, ale wciąż rezygnujemy z marzeń, bojąc sie wszystkiego, co choćby troszkę mogłoby zaburzyć codzienny, znienawidzony porządek rzeczy. Budzą się rano z myślą "nie... znowu to samo".
Jestem polką, dorastałam w społeczeństwie smutnych ludzi i mało brakowało, a taką bym się stała.
Patrząc na ten okres czasu... zrobiłam tysiąc głupstw. Może więcej, nie miałam czasu na liczenie. popełniałam błędy z szybkością z jaką uzi miota pociski. Głupot, do których roztrząsania lepiej nie wracać. Dość rzec, że Marta wpadła w okres buntu nieco późno, bo dopiero w okolicach dwudziestki... dziwne, a może po prostu dopiero teraz dojrzałam do szczęścia.
Dojrzałam do asertywności, do znalezienia sensu tego wszystkiego. Nie pozjadałam jeszcze wszystkich rozumów (jeszcze!) ale wiem jedno: środki mogą być różne, celem jest szczęście.
Nie wiem kim chcę być, nie wiem gdzie i jak chcę żyć, ale nie zrobię niczego, na co nie będę mieć ochoty.
Popełniając gafy, szalejąc, żyjąc tak jak chciałam nie zrezygnowałam z siebie, nie robiłam niczego złego, rozwijałam się, a jednak ludzie widzieli w tym coś niepokojącego. Wagarowałam - mówili, że zawalę szkołę. Mylili się. Matura poszła mi nadzwyczaj dobrze.
Wyjazdy w środku roku szkolnego - "nie, Marta! nie jedź! jesteś nie poważna!" Jeździłam. Traciłam godziny, które powinnam spędzić na słuchaniu kobiety w średnim wieku, ze spojrzeniem Rockiego Balboa wchodzącego na ring. Pozbawilam ich radości przeczytania mi, oraz streszczenia podręcznika, a także największego sensu szkolnicwta - wtłoczenia w formę. ugniecenia, wygładzenia i zapakowania, jak ciasteczko, przed maturą wypieczone, a po maturze gotowe do wkroczenia w społeczeństwo.
Nie robiłam nikomu krzywdy, nie byłam zła, ale moje zachowanie budziło obawy. Było nienaturalne, bo nie robiłam tego, czego ode mnie oczekiwali. Znalazło się nawet wielu bezinteresownych rycerzy, którym na tyle nie spodobało się moje postępowanie, że postanowili o tym głośno powiedzieć, mówili na tyle głośno, że plotki zdąrzyły okrążyć świat, zanim prawda założyła buty. Cytując mojego idola z czasów gimnazjum: "w tym kraju sa zasady , ten kraj ma to w zwyczaju, równo ścinać wszystkie głowy wystające zza połowy".
Act, like the others. To cała nasza rola. Powiedzą Ci co masz robić, czego powinieneś chcieć od życia. Nie myśl, spełniaj wymagania. Idź na studia, Znajdź dobrą pracę, pracuj ciężko, żyj w zgodzie z modą, oglądaj telewizję, oszczędzaj, bądź praworządny, załóż rodzinę, miej dzieci, uczęszczaj do kościoła... a teraz powtórz: JESTEM WOLNY.
Moja zasada, to po prostu: nie krzywdź.
Zdalam maturę. Zdać nie jest trudno. Dlaczego? bo jest banalna. Co dziwne, jedyny strach, którym byłam częstowana, to strach napędzany przez szanownych nauczycieli (nie zdacie! nie uczycie się! będziecie kopać rowy!). Jako że rzadko mielismy przyjemność się widywać, toteż nie uległam panice.
Trochę jeżdżę po tych bogu ducha winnych nauczycielach, bo to wszakże nie ich wina, że tak wygląda system szkolnicwta. Zresztą, co się dziwić? Jak wyglądałoby społeczeństwo ludzi myślących? świadomych? Którzy zastanowią się, zanim złożą swój wyuczony jeszcze w podstawówce, podpis pod kartą do głosowania? Którzy pomyślą, zanim uwierzą w kolejną sensację, którą podsuną im media? Którzy będą analizować to, co się wokół nich dzieje? Wtedy wszystko tak bardzo by się skomplikowało! Nie pozwalali by się okradać, nie zgadzali by się na wszystko, co rząd im podyktuje, ba! nie słuchaliby nawet telewizji, a to już pierwszy krok do anarchii.
Dlatego normalną rzeczą jest, że w szkołach nie uczymy się myśleć. Nie uczymy się być świadomi. Codziennie w szkołach młodzi ludzie uczą się, jak żyć w społeczeństwie kłamców, dwulicowych egoistów i innych uroczych stworzeń, którzy pokażą Ci, jak można dostać po tyłku.
Uczymy się podlizywania, uników, łatwych i trudnych dróg do sukcesu. Takie czasy. Maszyny, komputery, robotyka, nanotechnika. Nie ma potrzeby, żebyś myślał. Kto inny zrobi to za Ciebie :)).
ze specjalną dedykacją dla plotkarzy. nie bójcie się o mnie, aż tak się nie zmieniłam, żeby nie wiedzieć co robię
Użytkownik mroffka007
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.