Ogólnie to miało być tak, że zaproszę sobie kilku znajomych,
wypijemy sobie piwko, pośmiejemy się i tyle.
Skończyło się na tym, że upchałem w mieszkaniu 18 osób,
przy czym przestrzeń przeznaczona do tańczenia nie przekraczała wymiarów 0.5m x 1m.
Jak było? Zajebiście!
Chciałbym na wstępie podziękować wszystkim za przybycie,
wasza obecność była dla mnie najlepszym prezentem, ale za hajs, który się już zgadza też,
za perfumy, finko, wszystkie flaszki i arbuza. <3
Tak.. Koledzy wpadli na pomysł, żeby w ramach torta kupić mi arbuza i ponabijać go świeczkami. :D
The weirdest idea in the world, seriously. o.o
A tutaj zdjęcie z kochaną Nacią, już po imprezie, tj. następnego dnia.
Ot, takie na małym kacyku i delikutaśnej zwale. :3
Poznałem kilka nowych osób, nabuzowane pozytywną energią, coś mega.
Nie sądziłem, że po 4-5h znajomości można gadać już nawet o ustawianiu krzywizny gryfu w gitarze,
spędzenie tego wyjatkowego czasu z wami było dla mnie wręcz zaszczytem.
Ciesze się. Naprawdę.
Wiele dla mnie znaczą takie nowe znajomości.
Reasumując..wydanie 1/3 wypłaty na niezapomniane przeżycia i ekstra spędzone 20-te (stary koń ze mnie) urodziny,
to chyba jedna z najlepszych (o ile nie najlepsza) rzeczy jaka spotkała mnie w tym roku. ;)