Już po zwolnieniu.
Za chwilę do pracy.
Samopoczucie? Mam ochotę się jakoś wymigać...
A wszystko dlatego, że mam wrażenie, że naczelny wpadnie na "genialny" pomysł i będzie chciał bym nadrobiła swoją nieobecność. Wygląda na osobę mściwą, choć tak naprawdę nic mu nie zrobiłam. Oczywiście to moje domysły i pewnie mylę się z tym wszystkim, ale cóż mogę zrobić.
Czas zacząć cieszyć się chwilą. Plany zostawić w tyle, ewentualnie planować coś co powinno się wydarzyć w tym roku. Co będzie to będzie. Zaangażowanie zminimalizować do normalności, a jeśli będzie satysfakcjonująca odpowiedź, zdecydować się. Dokładnie.
Mam jedną prośbę.
Niech ten tydzień będzie spokojny. Nie mam ochoty się denerwować, smucić czy cholera wie co jeszcze. Niech ludzie w pracy się ogarną i niech wreszcie coś do nich dotrze. Jeśli nie, to rozpocznę swoją rewolucję. Cytat kolegi z pracy: "Ci co są silni mają władzę". Tak? Dobra. Znienawidzicie mnie wszyscy. ~
Więc jak?
Będziesz dla mnie łaskawy losie?
Nie? I tak będę szczęśliwa, pierdol się.