Siem :)
Wiem, rzadko tu zaglądam. Chyba troszkę wyrosłam ze zwierzania się na blogu. Kiedyś robiłam to częściej i bardziej na poważnie. Teraz dodaje notkę od czasu do czasu, jak mi się przypomni, że warto by cos po sobie pozostawić, że fajnie później przeczytać te głupoty, które tu wypisuję :) Patrząc z perspektywy czasu to, to własnie miejsce było dla mnie jedyną możliwością, żeby nie zwariować. Wylewałam tutaj swoje żale, wypruwałam sobie żyły, byleby tylko nie kisić tego w głowie. A teraz? Samodzielne życie w Warszawie nauczyło mnie jak radzić sobie ze sobą, nie czuję już takiego parcia na wyrzyganie z siebie wszystkiego co złe. W moim życiu bywało różnie, zazwyczaj było źle ale... To już nawet nie jest Katharsis... To jest pogodzenie się z życiem, z tym, że świat nie zawsze jest fair, a ludzie mają moje sprawy w głębokim poważaniu. Pesymizm rozwiał się sama nawet nie wiem kiedy :) Zmieniłam się i to bardzo. I mogę aktualnie przyznać rację każdemu, komu to przeszkadza - ZMIENIŁAM SIĘ :) Ale powiem też stanowczo, że na wykurwiaszczo LEPSZE :)
Często po prostu siedzę i uśmiecham się do siebie. Myśląc o tym co przede mną, a nie rozpamiętując tego co już było. Łał, wielka zmiana, co nie? :) Już nie myślę "na pewno się nie uda", myślę "jezeli ja nie dam rady, to kto?" :) Pozytywnie zaskakuję się każdego dnia i trochę żałuję, że musiałam przejść przez tyle chujowych sytuacji przez własne chujowe podejście.
Przecież jestem, wolna :) To ja ustalam zasady w mojej własnej grze, którą jest moje życie. Pewnie wielu z was się z tym nie zgodzi, pewnie powiecie "życie to nie gra!". Też tak kiedyś myślałam :) Trudno jest wierzyć w bajki i wplatać je w życie ale naprawdę się da, mimo tego, że życie okłada Cię zawzięcie pięściami, nie można tracić nadziei ! Pomimo tego, ze jest ona najtańszą ze znanych mi dziwek, to tylko nadzieja odpłaca się spełnieniem... zeby nie powiedzieć, że szczęściem.
Wierzcie w siebie. Naprawdę warto :)
Musze wspomnieć coś jeszcze...
Popełniłam w życie wiele błędów - jak każdy z nas... Zostawiłam za sobą wielu waznych dla mnie ludzi. Zostali tylko CI najwierniejsi i najwazniejsi. Z większością nawet na co dzień nie rozmawiam, za co mogę tylko przeprosić. Mam ich głęboko w serduchu i przypuszczam, ze 70% z nich o tym wie. Sa jednak tacy, którzy by pewnie nawet tego nie przypuszczali. Są to ludzie ważni dla mnie z różnych powodów. Miłość, przyjaźń, podziw, szacunek... Nawet nie rozmawiąjąc z nimi, śledząc ich losy tylko poprzez fejsa lub pbl uczę się od nich co dzień jak być lepszą. I może to brzmi jak pusty frazes ale kurwa... ja naprawdę w to wierzę, ja naprwdę to czuję :)
Martyna, Kinga, Agrafka, Yogi, Michu, Paula, Zizu, Michalina, Ania, Janek, Niespo, Anka, Lisica, Iga, Norbert, Seba. Jedno słowo.
DZIĘKUJĘ.
Przestałam myśleć o tym jaka jestem beznadziejna, pogodziłam się ze sobą i nagle pojawił się w moim życiu fajny facet i zajebista dziewczyna z wieeeelkimi zadatkami na przyjaciółkę :) Jak tu nie wierzyć w magię? :)
Głowa do góry, teeeeeej ;)