Aaaaa! Aaa! Ahahahaha! Wczoraj/dzisiaj był wspaniały dzień tak, że no po prostu! No!
Pojechałam sobie do Anuli do Maca, razem miałyśmy jechać tramwajem do teatru. Po drodze spotkałyśmy kolegę, który tez miał do tego teatru iść (bardzo sympatyczny człowiek) i tak sobie szliśmy do tego teatru, co najmniej dwa razy zawracając, bo byliśmy tak zagadani, że po prostu szliśmy przed siebie, zamiast do teatru ^^ Przedstawienie było najbardziej schizowe jakie kiedykolwiek widziałam, genialne!
A idąc do Maca zauważyłam gościa, który z niewiadomych przyczyn w deszczu pomykał na hulajnodze o.O i się głupio szczerzył do wszystkich, których mijał;P I to jest pro elo! A nie te BMX!
Po teatrze stwierdziłam, że nie chce mi się iść do domu, a że było wpół do dziesiątej, to za pół godziny miał się zaczynać nocny maraton filmów, więc szybko zadzwoniłam do siostry i sobie poszłam z nią i jej bandą. Tak więc... spędziłam całą noc w kinie... z Tarzanem ^^. tzn. ja siedziałam między chrapiącymi kolegami, a on gdzieś tam obok ;P Tak czy tak, było genialnie ^^
Ahh! No i Arturo tez tam był! Rxx... On się roztył!
A zaraz jadę po te sukienkę... wish me good luck! Oby tam jeszcze była!