chciałabym gasnąć na twoich powiekach. żeby mi mruczały, drgały na moim ciele.
pozwalać ciskać słowa jest ciężko. słowa marnieją jak twoje oddechy. nie czuję ich wcale,
a wolałabym krzyczeć dotykiem, zełgać wprost do uszu. zamykać dłonie na skrawkach materiału.
szarpać i skomleć. muszę podejść dojrzale. muszę chodzić butnie, nie stąpać na palcach.
boję się, że obietnice są po nic. że będą niespełnione.
pokus jest tak wiele. jak świateł.
chciałabym być pewna, jak nigdy dotąd. a nie jestem wcale
będziesz tu, czy obok zawsze? zawsze dalej niż bym chciała.
masz być całością. kończącą się i zaczynającą na mnie.
masz być codziennością.
obecnością.
nie tylko moim sercem