Denerwuje mnie sposób myślenia niektórych ludzi. To, że przeważnie nie narzekam na byle co, nie użalam się nad sobą, nie cackam się ze sobą, nie płaczę z byle bólu,powodu, rzeczy, czy to upoważnia niektórych do tego, żeby wykorzystywali, że ja jestem silna , to, że dam radę, czy to znaczy że można mi do****olić i tylko się da? " Bo przecież to ja, nic mi nie będzie" A jak byle plastik ryczy bo wybił sobie palca to od razu wszyscy biegną i nikt nie mówi mogłaś uważać, tylko wina spada na otoczenie i tak dalej.. Jak ja sobie coś zrobię to połowa tego świata ma to głęboko w dupie, bo ja przeżyję, bo ja wyjdę z tego.. a potem jak będę potrzeba to pomogę, no nie ? Bo ja to ja. Jak kamień. Ale super nie ? A potem widzę kogoś i ktoś mi mówi " Chciałabym być taka jak ty. Dopinasz do swego. Działasz, nie boisz się. Nie zatrzymujesz się. Chce być taka ja TY. " No nie wiem czy chcesz. ;x