Każdy wymuszony kęs
Skłania do myśli o jednym
Kiedy znajdę się sama
Kiedy wyrzucę to z siebie
Nadchodzi ta chwila
Uparcie oczyszczam siebie
Boli. Płyną łzy
Ale bardziej, bardziej
Zawroty głowy
Wysiłek fizyczny
I znowu chcę wyprzątnąć
Ze swego wnętrza
Targają spazmy
Chcę być czysta, pusta !
Już nie mogę oddychać
Żołądek zdeptany