Na całych jeziorach Ty,
o wszystkich dnia porach Ty.
W marchewce i w naci Ty,
od Mazur do Francji Ty.
Na co dzień,
od święta Ty.
I w leśnych zwierzętach Ty.
I w ziołach, i w grzybach
nadzieja, że to chyba Ty.
We wróżbach i w kartach Ty.
Na serio i w żartach Ty.
W sezonie i potem,
przed ptaków odlotem,
na wielka tęsknotę Ty,
zawsze Ty.
A w kącie kto stoi ? Ja.
Kto się niepokoi ? Ja.
W kuchennym lufciku ja.
W paskudnym wierszyku ja.
A rozum kto traci ? Ja.
Kto łzą się bławaci ? Ja.
I kto czeka z pieczenią mazurską jesienią ? Ja.
Zielono od marzeń mych.
Na kładce i w barze, my.
Do pary, nie w parze,
bezsenni żeglarze.
Na całych jeziorach my,
jednak my.
czy mogę powiedzieć coś jeszcze.
Nosowka rozdziera mi serce 'Listem' prawie tak, jak Ty kilkoma nieodpowiednimi słowami. jak Rogucki... 'przestrzelony jakimś nieostrożnym słowem nie mogę nie zwinąć się z bólu...'. ale może nawet nie wiesz.
mój smutek odbija się od Ciebie jak od ściany. napotykam na mur i nie wiem dokąd dalej, co jeszcze zrobić, powiedzieć. już sama nie wiem, co się stało.
fizyczny ból serca i właściwie całego ciała. skłócona dusza przynosi niespokojny sen. i wszędzie tylko chusteczki.
nie znam samej siebie. ciągle się dziwię, jak okrutna potrafię być, a potem robię to samo. rozpaczliwie poszukiwanie zrozumienia poprzez bezsensowne ranienie. nie wiem dlaczego.
gęstniejąca wokół mnie samotność. gwiazdy bez znaczenia. jak zwykle nie ma słońca, kiedy po policzkach płyną mi łzy. dziwne zbiegi okoliczności?
boleśnie czekam.