Hej Kobietki...
My już po szczepieniu... :(
Marcysia była bardzo dzielna ale jednak ukłucia wygrały...:/ Bardzo płakała... :( A ja trzymałam ją na rękach i kompletnie nie wiedziałam jak jej pomóc...:( Jedynie mogłam do niej mówić i ją pocieszać... A potem mocno tulić i całować upłakaną buziunię... :) Ale to jak na mnie patrzyła, z takim wyrzutem, chyba będę dłuuugo pamiętać :( Dobrze że ona nie będzie ;)
Ale jak tylko wyszliśmy z przychodni już było wszystko ok... Zapomniała że płakała i nawet troszeczkę się uśmiechała ;) A jak wróciliśmy do domu to dostała cyca i teraz sobie słodko śpi :) I chyba śni jej się coś miłego bo od czasu do czasu się uśmiecha :) Na szczęście ;)
Mam tylko nadzieję że tak już zostanie i nic jej nie będzie... Że wszystkie objawy poszczepienne ją ominą! :)
Mieliśmy możliwość rozdzielenia tego szczepienia na 2 tury, ale stwierdziliśmy że chyba lepiej wszystko naraz niz męczyć ją znów za 2 tygodnie... Obyśmy się nie pomylili... ehhh...
Dobra uciekam do tej mojej bohaterki :)
Buziaki cioteczki :*
Odezwiemy się wkrótce :)