około 40 godzin temu jeszcze tam urzędowałam? tak, tak koncercik Pidżamki Pe&Gości.
na czele z panem w czerwonej koszulce i jak zawsze z czarnym cylindrem (SZAPOKLAKIEM!) na główce.
zdjęcie komórkowe Soni, tu macie jeszcze lepsze moje w koszulce ich ;>klik, klik
no, to teraz możecie sobie żałować, że was tam nie było :)) po pierwsze, że nie ujrzeliście Grabaża ;> i nie śpiewaliście z nim, no może niecałkiem śpiewaniem bym to nazwała, nie skikaliście, nie pachneliście 'koncertowym' zapachem, jak to mówiła natiska, i wszystkimi innymi ludźmi, i nie chwyciała was Olga ze rękę, bo Pasażer leci i wzięła, pod samą scenę, żeby zaraz po tym mieć zawał ze Sonią, że Olgę wzięli na górę i jej nie ma i leży :P nie mówiąc o moim Egzystencjalnym ;> hmm lubię takie koncerty, gdzie znam więkoszość piosenek i nie mam po nim na nic sił, i że całą niedzieeeelę nie miałam głosu :) i śmiech Grabaża i jego pajdy i jego teksty, i jak sobie tańcuje, no sorry, ale koniec świata! i jego "patrz Kozak, tak to sobie właśnie wymyśliłem" patrząc na nas, ha! bo w końcu Poznań, nie? A po dziesiąte, to stwierdzam, że nie jestem stworzona do codziennego wstwania o siódmej zero zero, do bycia w klasie maturalnej, do życia w takim oto klimacie bez słońca. ja wolę sobie zamknąć oczy, skakać wokół siebie, zapomnieć o innych, jakimś nim... ^^
to cześć, mnie tu nie było i nie ma czasu na pozdrowienia!
Grabaż: "to co, postąpamy?" po niepewnym gruncie... :)
jaaa edit: Sonia każe pozdrowić pana, co nam wpadł na łeb i nie był wygodny! ^^^
edit numer dwa: specjalnie taka czcionka, żeby wam się nie chciało czytać.
trzeci edit: chcesz coś od siebie?
:))
P.S. JA SIĘ DO TEGO WSZYSTKIEGO NIE PRZYZNAJĘ, CO TUTAJ NAWYPISYWAŁAM ^^