zaniedbuje tego fbl, że aż strach. niby czasu tak wiele, ale w sumie to nie ma go wcale.
niby dni uciekają mi przez palce, ale w sumie to strasznie się ciągną.
paradoks goni paradoks, sprawdzian goni sprawdzian. wszyscy gonią
a ja mam wyjebane i stoje w miejscu
do tego złapała mnie choroba, cóż. łapie i najlepszych.
jeśli między ludźmi powstaje przepaść i w porę się tego nie zauważy to źle.
a jeśli ona już powstanie, to już nie ma ratunku.
tylko przez moment czasem można poczuć się jakby nigdy nic się nie kończyło
ale ten moment sie kończy. tak jak wszystko. niestety
wahania nastrojów, obawa sama nie wiem przed czym, autodestrukcyjne działania, początki desperacji, mój koniec
chciałabym jej pomóc. pomóc sobie. pomóc nam.
bo jak nie my to kto ?
a tak ogólnie to chyba chce już wakacji, długich włosów i twardej dupy.
bo przy takim sercu to trzeba mięc twardą dupe. nie taka ze szkła. twarda.