i przychodzi taki moment, gdy uświadamiasz sobie, że nic nie jest okey.
ani ty sam, ani ludzie wkoło ciebie. ani sytuacje. nic. kompletnie
nawet twoje ulubione krzesło zaczyna skrzypieć
perfum już nie pachnie tak jak kiedyś, włosy się nie układają.
znowu patrzysz w lustro i znowu masz ochotę się poddać.
coś co sprawiało ci radość. coś za co byłeś pewny..
całą radość odjęło ci w jednym momencie.
niby jestes do przodu o doświadczenie, nauczka na przyszłość i te sprawy
czasem jednak wolałabym być uboższa o ten cały bagaż doświadczeń
niż za każdym razem wszystko tak mocno przeżywać
jestem słaba emocjonalnie. to fakt. nie ma co z tym polemizować.
i czasem po prostu.. nie mam siły nikogo oskarżać.płakać czy coś.
czasem tylko zadaje sobie pytanie
jedno, ktore boli bardzo..
ale wiem ze odpowiedź na nie wiele by zmienila. a przynajmniej wiele ułatwiła
co jest ze mna kurwa nie tak.