Jakie szczęście, że pomieszkuję teraz sobie praktycznie sama. Dobre i to. Przynajmniej moje zasmarkane chusteczki mogą się bezkarnie walać WSZĘDZIE. Smarkanie generalnie nie byłoby złe samo w sobie. Aczkolwiek, za każdym kolejnym razem mój nos robi się większy i jeszcze bardziej czerwony. Jeju. Je ju. Jot e jot u. Jeszcze bardziej to się chyba nie da. Ale obczajcie, wymyśliłam metodę - jak tylko kolejna usmarkana bomba rodem z opakowania z syrenką Ariel ląduje za moimi plecami, rzucam się na krem Bambino i fajtam sobie nim nos w takich ilościach, że potem ledwo widzę. Generalnie używam Bambino od... od kiedy pamiętam, w sumie. Moja matka go używała, babka pewnie też. Możliwe nawet, że prababka była jego wierną fanką. Ale czekej, przed wojną to oni już znali kremy? Łeeeetam, jeden pies. Generalnie, to pierwszy raz od bodajże 1 października (atfu! Przez lewe ramię, tak?) mam tyle czasu dla siebie. Coś strasznego. Mogę robić NIC, ale okazało się, że robienie NIC wcale nie jest takie proste.
Osiągnęłam już najwyższe szczyty desperacji. Wciągam kilka kontenerów dziennie jakiś budyniów, puddingów, deserków, generalnie wszystkich takich przyjemniaczków, które są czekoladowe, gluuutowate i da się je dostać w Bomazie. Ale to jeszcze nic, oglądam telewizję. Wyobraźcie to sobie -Milenka i telewizja w ciągu dnia. Straciłam resztki nadziei. Czas umilał (a może uprzykrzał?) mi jakiś brasiliano telenovello o tylule bodajże Nie igraj z aniołem? Słuchacie, to jest lepsze od Niewolinicy Isaura i Zbuntowanego Anioła razem wziętych! Generalnie, typa zmienili w babkę, czy jak tam. Może odwrotnie, zresztą, co za różnica? Jak przeszczep narządów, to przeszczep narządów. Nie ma wybacz. W każdym razie po obejrzeniu jednego odcinka ze szczerym przejęciem na twarzy, mogę Wam opowiedzieć, co tam się działo przez jakieś ostatnie sto odcinków. Ale to jeszcze nic, jakby się uprzeć to mogę Wam też powiedzieć, co będzie w następnych stu - nic prostszego ;-).
Dochodzę do wniosku, iż moja osobowość tak naprawdę jest bardzo nieskomplikowana. Zresztą, jestem najlepszą kandydatką na przyszłą scenarzystkę do tych wszystkich argentino lovelaso na tv4 - mówię Wam. Potrafię nawet udawać dialogi bohaterów, zanim Oni je wypowiedzą, serio, Jak na razie się sprawdza. No bo patrz - Antonio, Fakaldo! - Antonio, ke pasa? - Antonio, superos kravatos mas, Tiiiamo! - Antonio, dostaniejos w ryjos za ta kochankas ;D! Przynajmniej jak już w przyszłości zostanie mi tylko bycie babką klozetową, to zatrudnię się do pisania takich pierdół. Zreeesztą, moje lawstory już są niezłym materiałem na WyciskaczoŁzawyKicz.
Ale to jeszcze nic. Wpadłam nawet na pomysł, że poczytam sobie Pana Tadeusza. Nie no wiem, z tym to już naprawdę przegłam. W każdym razie, ktoś mnie przywrócił do porządku i chwała i mu za to. Pozostanę przy pustych kaloriach i tej uroczej papce rodem z tivi4 ;-).
A, i wiecie co? Guz z czoła się zmniejsza. Z szykownego fioletu swobodnie przechodzi w kolor szmaragdowej zieleni. No mówię Wam, Francja-Elegancja. Dobra, i tak się cieszę. Ważne, że już nie jest wklęsły. Z dwojga złego wolę wypukłego bąbla niż wklęsłą dziurę w czaszcze. Jakby się uprzeć, to w sumie przypakowałam ;D. No, może nie w barach, ale przypakowałam w mózgu. To brzmi jeszcze lepiej!
Eeee. Chyba powoli tracę siły. Jednak siedzienie na krześle obrotowym, kiedy generalnie widzisz przed oczami jakieś latające biedroneczki nie jest najłatwiejszą czynnością. Ej, odtransportuje mnie ktoś do łóżka? No, gdzie te chłopy?
a dziś będziemy słuchać : Melanie Fiona - Monday Morning