Z PAMIĘTNIKA EMIGRANTKI
Jest godzina 22:27, za oknem cisza. W łazience słychać szum wody bo Bartek się kąpie... Poza tym cisza. Ciężkie powieki uginają się od nadmiaru piasku nasypanego przez Piaskowego Dziadka. Zaraz położę się spać. Ale przedtem parę słów. Zdjęcie przedstawia zabójczo piękny zachód słońca, który udało mi się uwiecznć podczas 24 godzinnej podróży. Ogólnie myślałam, że będzie gorzej jechać tym busikiem. Jak się oazało bło całkiem fajnie. Kierowcy w porządku, pasarzerowie w sumie też, fotele o dziwo wygodne Nie będę wspominać o przymusowym dłuższym postoju podczas przeładunku, gdzie siedzieliśmy w pełnym słońcu bo to tylko detal
Najbardziej odczuwam zmianę czasu, mimo, że to tylko godzina różnicy. Wyjazd w celach zarobkowych zaczął się od błogiego lenistwa...
Praktycznie pół dnia leżenia plackie na słoneczku w parku i chłonienie letnich promieni słońca. Tylko teraz plecy pieką (mimo użytego filtra). I to chyba tyle... Mogę jeszcze powiedzieć, że czuję się trochę nieswojo.. Tak sama w wielkim świecie, wśród praktycznie obcych ludzi. Ale się rozkręcam i mam nadzieję, że to tylko kwestia czasu. Jutro idziemy popytać o pracę, trzymajcie kciuki. A tymczasem-dobranoc Kochani :*