photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 18 CZERWCA 2010

Like a Dream.

Patrząc na to foto, stałem bardzo blisko sceny. W połowie między GC, a budką dzwiękowców. \m/

Best trip ever ;x

Wyjechałem we wtorek o 15;39 ze Zgorzelca, by jeszcze spędzić wieczór we Wrocku. Po noclegu u wujka, o 6 rano na PKP po bilet. Zafundowałem sobie podróż 1-wszą klasą :D (Klimatyzacja, darmowy bufet itp, lansss :P) Śmieszne 6 godzin w pociągu do Warszawy Centralnej. Poznanie śmiesznej ekipy z Katowic :D W warszawie wielkie WTF. Wyszedłem złą brama z dworca, spojrzałem w górę i "o kurwa". nie wiem czemu, ale Mariott zrobił na mnie wrażanie większe niż pałac kultury. Zanim znalazłem dobrą brame i odpowiedni przystanek, podjechał już tramwaj. Jechałem oczywiście na gapę. To bylo najdziwniejsze 30min jechania bez biletu ever. Ale udało się, wreszcie byłem przy Bemowie. Dalej tłumy prowadziła policja. Przed wejsciem na lotnisko tłumy ludzi na trawnikach, grille, picie, dużo z nich przyszło na Slayera, bo krzyczeli co chwila "SLAYER KURWA" itp. Wtedy jeszcze nie wiedziałem czemu tak wszyscy tu siedzielii. Jakiś koleś z Sosnowca dał mi piwo i kazał wypić :) Póżniej przy 1 wejsciowej bramce dowiedziałem sie czemu. Reguły były proste, choć troche pojebane "Zero alkoholu, zero napojów powyzej 0.5l, zero puszek, zero cwiekow, zero nakretek od napojow(chcesz wniesc - odkręć i wyrzuc zakrętke)". Do tej pory intryguja mnie te nakrętki :D Po wyrzuceniu jedynej wody, jaka miałem, poszedłem zmieszany w stronę stoiska z "pamiątkami". Jedni kupywali, inni darli sie "SLAYER KURWA" a jeszcze inni kurwili na sprzedawców, że popierdoliło ich jeśli wezmą od nich 100zł za pierdolony kawałek bawełny. Ja tam koszulke kupiłem ;) Przy drugiej bramce przeszukiwali plecaki, torby i klepali. Miałem farta, bo gdy ochroniarz chciał mi przeszukać plecak koleś obok zaczął uciekać z piwem w stronę sceny. Nie chciało mi się czekać, aż mnie przeszuka - poszedłem dalej. Po zwiedzeniu miasteczka Carlsberga poszedlem w stronę 3 bramy. Koleś miał tam problemy z moim biletem. Każdy bilet miał wlasny kod kreskowy, ktory sprawdzali, a moj zgięty bilet miał lekko zamazany owy kod. Ostatecznie po "No kurwa streszczaj sie pajacu z jego biletem!" puscili mnie. Niestety zdążyłem na wszystkie koncerty. Dawałem sobie koło 2 godzin na dotarcie na bemowo. Zdążyłem w 45min, więc usłyszałem w całości Behegniota. Nie zawiedli nikogo - była Doda! :D Po koncercie wyszła do ludzi i zaczęła im sie podpisywać na flagach. Anthrax spodobał mi się. Zaimponowali mi "Heaven and Hell'em". Póżniej, był Megadeth, który brzmiał tragicznie. Werbel był dziwny. Godzina łupania z prędkością 1000bpm. Miałem dość, jebnąłem sie na trawnik i sie położyłem. Wtedy wiara w polaków wróciła do mnie drugi raz (pierwszy raz po piwie). Dziewczyna zauważyła, że wypadła mi mp3, wiec mi ją oddała. Po krótkiej wizycie na stoisku telepizzy zaczał grać Slayer. Częstotliwość krzyków "SLAYER KURWA!" zwiększyła się krytycznie. Byłem nieprzekonany do Slayera, ale ogólnie spodobał mi się. Maja zajebistego gitarzystę, zresztą Megadeth też ;x Po Slayerze Podszedłem pod barkierki az pod GC, jednak byłem tak ściśnięty, że ciężko było oddychać. Ostatecznie wróciłem miedzy GC a  dzwiekowcow. Godzina gadania z jakimś kolesiem o tym, że widział Dode, w miedzyczasie przebudowa sceny przed Metallicą. Ostatecznie po 20min obsuwy, z kolumn można było usłyszeć "Ecstasy of Gold". Podniecenie ludzi sięgnęło zenitu. Ludzie pchali sie i chcieli wszystko zobaczyć. Smieśmie wyglądali ludzie z nadwagą na barana. Od razu zaczęłi z pierdolnięciem: "Creeping Death" i "For Whom The Bell Toys". Poźniej "Fuel". Wszędzie ogień, wybuchy, i pogo. Dalej już "The Four Horsemen" Chwila mroku, wszyscy przerzucili sie na akustyki i "Fade To Black". "That was just your life", "Cyanide" i znów coś dziwnego. Hetfield zadedykował "Sad But True" pozostałym z wielkiej czwórki, tak jakby chciał pokazac, że oni tu rządzą. Strasznie podobało mi sie "Welcome Home(Sanitarium)", ucieszyłem sie gdy usłyszałem początek.Później długo wyczekiwany "All Nightmare Long" i wreszcie "One" Początek: wybuchy, strzały, rakiety, prawdziwy helikopter. Bo po co puszczać coś, skoro może być na żywo? :) W tym momencie jakoś straciłem głos. na "Master of Puppets" ledwo co mówiłem. Oszczędzałem głos na "Blackened'a", który był później. Fajnie wygląda jak 10 tys osob krzyczy "CHUJ" na koniec :D Ne zabrakło też stałych punktów koncertów, czyli "Nothing Else Matters" W tym miejscu dostałem od mamy smsa "Co grają?". Po chwili zadzwoniła, by posłuchać ^^. Na "Enter Sandman'ie" skończył się oficjalny setlist. 80tys ludzi zaczęło skandować "Metalica!". Wyszli i zagrali "Stone Cold Crazy" Queen'ów. Później klasyka - "Hit the Lights" i na koniec potężne "Seek&Destroy". Po Seek'u zacząłem kierować sie w stronę wyjscia, by mnie potem nie stratowałi. Ktośtam z Metallici krzyknął "Zajebiście", Lars rzucił pałeczki, James i Kirk kostki. Ludzi było wpizdu. Podobno 80 tysięcy. Ciężko było sie przebić. Za Bemowem podstawione autobusy do centrum. Byłoby super, gdyby nie to że wsiadłem do autobusu z samymi Warszawiakami i gdy wszyscy wysiedli, to ja też. Byłoby super, gdyby nie to że wysiedli 4 przystanki przed Dworcem. Dalej musiałem iść pieszo. Przynajmniej wytłumaczyli mi gdzie :) Budynek Mercedesa, też jest zajebistszy od Pałacu kultury :) Ostatecznie dotarłem na dworzec, kupiłem bilet i wtedy nastapiło drugie "O kurwa". Na peronie stało ponad 800 osób na ten sam pociąg. Podjechał pociąg (4 wagony) i zaczęło sie pchanie. Jakoś udało mi sie wsiąść. 4h stania na bacznośc w drodze do Katowic. Tam znów poznałem troche ludzi z bytomia, katowic, czestochowy i opola :) W Katowicach pożegnanie i sprint na pociąg do Wrocławia. (mial odjechać o 5:20, a o 5:31 zajechaliśmy do Katowic. Na szczęście poczekał :)) We Wrocławiu już na lajcie :)
Z nadmiaru wolnego czasu (Powrót dopiero po 21) Trip do Świdnicy. Spacer, śmianie sie ze "słoneczek". Niestety nie było mojej przewodniczki. Pojechała sobie nad morze :< A miałem nadzieję, że posłucham o wojnie piwnej itp ;D Koło 17 wróciłem do Wrocławia, wycieczka do wujka po ładowarke, którą zostawiłem tam we wtorek i spacer na rynek do restauracji na kolacje ;x Ostatecznie o 21 przyjechała po mnie cała familia Ulatowskich. Po przystanku w Ikei na hot-dogach jakoś pojechaliśmy. To "techno" było śmieszne. Ogólnie godzina słuchania techno po 2 dniach bez snu jest dziwna. W domu byłem po 22. Napisałem kartkę "Wszelkie próby budzenia grożą: -kalectwem, -śmiercią, -trwałym uszczerbiek na zdrowiu", przykleiłem na drzwi i poszedłem spać. Lekko zaspałem do szkoły. Lekcje miałem do 14:10. Wstałem o 13:56 ;D Zjadłem śniadanie i bawie sie z WordPressem :)

 

I tak jak mnie spytacie jak było, odpowiem "Zajebiście". Nie chce mi sie powtarzać tego wszystkiego u góry.

Troszkę mnie poniosło z opisem, ale co tam :D

 

Lista rzeczy do zrobienia przed śmiercią:
-Byc na koncercie Metallici w Polsce [x]


Teraz mozna umierać :)

 

A dziś pozytywka, pa ;*

 

 

Komentarze

ostatnianocwizji Nie, nie denerwuję się, aczkolwiek nie znoszę ludzi, którzy za wszelką cenę chcą pokazać swoją dorosłość, ktorej rzecz jasna- nie ma.
20/06/2010 0:35:22
selen nastepnym arzem uslsyzys zo wojnei piwnej;P obeicujee:P
19/06/2010 22:12:55
~skwarek co do nakrętek mam patent ;p Nosi się w kieszeni drugą xD

Koncert był zaje..;p
19/06/2010 13:58:57
m4niek full lans kox zazdroszcze fpisdu xD
19/06/2010 0:26:09
herbatkaxmalinowa to umieraj;p
18/06/2010 17:32:03
ostrazawodniczkaa cudnie ! ;)
pozdrawiam < 3
18/06/2010 17:27:07