Kochany grubasek.
Witam w pieknych okolicznościach przyrody. Mamy gorący czerwiec.
Gorący. I nie chodzi mi tylko o słupek rtęci za oknem. Goracy okres dla mnie. Trochę kłopotów. Nie wiedizłam, że kiedyś to powiem, ale w obliczu wyzwania jakie teraz spoczywa na moich barkach, sesja... nie jest taka zła. Napisałam to, w porządku mozecie mnie zlinczować, ale bardziej stresuje mnie teraz licencjat. Długa, nudna historia nie nadająca sie w szczegółach do zamieszczenia na łamach tego bloga.
Może w końcu nastąpi ten moment, że wymienie sobie mój rowerek. Jedno jest pewne albo rowerek, albo w moim starym trzeba naprawić dynamo. Jeżdżenie po nocy niedługo na pewno się zacznie. Mam wyzwanie. 120 km na tydzień. Ciekawe co z tego będzie. Licznik już jest kupiony. Nie chce poniedziałku jak tak dalej pójdzie zrzuce się do Wisły.