Podobno bałagan na biurku jest odzwierciedleniem stanu umysłu czy jakoś tak, w każdym razie im większy tam bałagan - tym lepiej z naszym mózgiem. Jeśli rzeczywiście tak jest to powiem Wam, że możecie mi pozazdrościć, a jeśli bałagan w całym pokoju też coś do tego ma to zazdrośćcie mi jeszcze bardziej.
Moje tymczasowe miejsce pracy (bo biurkiem tego nazwać niestety nie można) jest prawdziwą kopalnią skarbów, i innych śmiesznych, przydatnych lub też nie rzeczy. Oczywiście dla mnie miejsca tu nie ma, więc żeby np. odrobić lekcje wszystko muszę zabrać do kuchni, albo zrzucić na nie opodal łóżko, które dla odmiany robi za moją szafę, która (tymczasowo) do użytku się nie nadaje. Natomiast na podłodze w kącie walają się ubrania do prania, których nigdy nie mogę znieść do łazienki. Ściany oblepione są różnorodnymi zdjęciami, karteczkami, pocztówkami, dyplomami, naklejkami, plakatami, kalendarzami, wyznaniami miłosnymi a sufit jest dziełem mojej niestabilności emocjonalnej, czyli zamiast na papier myśli przelewam na ściany i sufit.
Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że moi znajomi chętnie przebywają w tym syfie (naprawdę). Mnie on na przykład zmusza do różnych filozoficznych przemyśleń..
Do napisania ;)
A zdjęcie to jeszcze z wakacji .. ^^