I znów pękam, jak szklanka wykonana ze zbyt cienkiego szkła, pełna zarysowań i ubytków. Znów jestem zamknięta, jak brama nie prowadząca do niczego więcej, niż beznadziejnej otchłani. Pusta jak serce pozbawione miłości i wiary we wszystko co piękne i wyjątkowe. Zimna jak grudniowe wieczory pokryte srebrnym lodem. Zgaszona jak świeczka, która więcej nie podzieli się światłem ani ciepłem iskrzącego płomyka. Zatruta jak myśli pogrążone w nieustannym smutku i rozpaczy. Zmienna jak historia która lubi się powtarzać. Zagubiona jak dziecko nie potrafiące zrozumieć zła tego świata. Naiwna jak ćma wierząca w piękno zabójczego światła. Ślepa jak miłość. Szczęśliwa jak nigdy dotąd.