Mam dobry humor, mimo paru zmartwień, trudno. Mialam się uczyć, ale przez kogoś nie mogłam ^^ Zaraz może sie za to wezmę. Chcialabym śpiewać, pokazać się komuś - niestety, nieśmiałość tutaj wygrywa. Zresztą, nawet nie miałabym komu pokazać, tzn. może i by było komu, ale tak jakoś.. Zastnawiałam się też nad założeniem bloga i pisaniu historii, bo czasami mając wenę korzystam i piszę. Ale miałam takich blogów już tysiące i każdy porzucałam i niedokańczalam, więc to jeszcze do przemyślenia.
Boję się jutra, boję się tego tygodnia, miesiąca, roku i całego życia. To taka gra w ciemno, nie wiesz co Cię czeka jutro, za godzinę, za miesiąc, ryzykownie. Tak czasami jak ktoś mówi 'życie jest do dupy' to przychodzi mi zaraz na myśl, że w takim razie po co żyjemy? Skoro każdego dnia walczymy z przeciwnościami, z problemami, wrogami. Dlaczego latwiej jest coś spieprzyć niż to naprawić ? Dlaczego łatwiej jest przytyć niż schudnąć ? Ściąć włosy niż je zapuścić ? Takich przykładów jest naprawdę wiele. Tak samo z miłością. Dzisiaj trudno jest odróżnić prawdę od fałszu. Ludzie przybierają takie maski i sztukę kłamstwa opanowali do perfekcji, niestety. Teraz na myśl nasunęła mi się wyższość innych. Serce mi sie kraja, gdy widzę ludzi znęcających się nad kimś. Czy tacy ludzie zostali pozbawieni serca, czy po prostu próbują się poprzez to dowartościować ?
Mówi się, że powinno się walczyć o swoje, ale czy jest sens ? Stracenie tego drugi raz będzie z pewnością bardziej bolało. Ktoś może rzec, że trzeba to tak uczynić, aby niedopuścić do ponownego stracenia. Cóż poradzić, kiedy los czasami szykuje niespodzianki, w większości to te niemiłe.
Notka dość chaotyczna, wiem wiem..