studia to taka dziwna instytucja, która sprawia, że kujesz po to, by dopuścili cię do egzaminu, do którego będziesz jeszcze więcej kuć w bólach i mękach i mało tego - jeśli cię do tych mąk dopuszczą to się cieszysz.. tak.
O sobie: Moja przygoda zaczęła się od zupełnie przypadkowej decyzji o wyborze filologii angielskiej z językiem chińskim jako studiów. Od tej pory wrastając we wschodni świat, z każdym dniem wyjazd do Chin stawał się bardziej oczywisty. Wreszcie nadszedł ten czas, kiedy piszę to siedząc w akademiku w Xiamen - portowym mieście nad Cieśniną Tajwańską. Spędzę tu prawie cały rok, będę uczyła się języka, starała odzwyczaić od schabowego i próbowała w końcu polubić się z sosem sojowym :) Moje perypetie możecie śledzić na tym właśnie wznowionym blogu.