Ukrywam smutek, żeby nie martwić tych, którzy mnie kochają i troszczą się o mnie. Kiedyś myślałam o samobójstwie. Nocą, przed zaśnięciem, odbywam ze sobą długie rozmowy, staram się odegnać złe myśli, bo byłaby to niewdzięczność wobec wszystkich, ucieczka, jeszcze jedna tragedia na tym i tak już pełnym nieszczęść świecie. Nie czuje potrzeby pokazywania tego czego i ja zdaje się czasem nie dostrzegać, codzienność zabija myśli i pozwala swobodnie doprowadzać kolejne dawki słów. Po mimo iż nie wyczekuje juz godziny dwunastej i nie patrzę w słońce, jest przywiązanie do niej bo czuje że osiągnęłam pewien stan , kiedyś. Nie udaje radości , niczego nie udaje , czasami najzwyczajniej mówię że mam dość, sram i leje na wszystko. Tylko wtedy ten problem nie należy do nikogo, a zgniłym chlebem nawet ptaka nie nakarmisz. Otrzeźwiałam po ostatniej rozmowie ze sobą , zamykanie się na całe dni w pokoju uwielbiam , milczę gdy krzyczę , gdy szeptam płaczę, milczę gdy pragnę by. . . otrzeźwiałam, jestem stworzeniem któremu nic nie potrzeba, niemal nic. Dziwolągi, Człowieki, Istoty ziemskie, może po prostu ludzie. - dzięki, choć bywacie śmieszni (;
Oho, komórka dzwoni , czas iść po leki, po dzisiejszej wizycie przybyły mi trzy opakowania , ale stopniowo, nie wszystko na raz.
bywacie kochani.
tak to jest autoportret z dziś, z rana.
nudny, wiem.
okulary plusy, od Niego. <3
trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść, nie pokonanym. . .