* * *
Wręcz byłem zmuszony, by pracować na ich warunkach.
Nie.
Kogo ja próbuje usprawiedliwić.
Dlaczego ciągle moja Logika wmawia mi, iż jest we mnie coś na pozór dobra..
Wykonałem solidnie swoje zadanie: Wyruszyłem, Upolowałem i Wyniszczyłem Jej duszę. Nikt nie mógł mnie powstrzymać.
Nie czuje skruchy.,
w każdym bądź razie nie mogę,
Tak, fizycznie jest to niemożliwe.
Ale..
Nadal nie mogę wymazać z pamięci obrazu śmierci mojej ofiary..
Jej nienaturalnego wyrazu twarzy.
Była wtedy obrzydliwie trupio blada
- jak żadna inna.
Ciało przybrało najróżniejszych odcieni purpury,
Nie pamiętam czy krew była temu winna,
czy raczej czerwień jej sukni to sprawiła.
Natomiast włosy..
Te srebne nici iskrzyły sie od kropli łez oraz krwi,
tak na przemian.
Ta scena jest coraz mniej widoczna.
Zastepuje ją inna,
barwniejsza w najrozmaitsze szczegóły:
Co działo się z moją martwą duszą
Gdy
Ona z racością wpatrywała się w moją twarz..?
Czym był jej ciepły uścisk dłoni
Którym
mnie witała i żegnała..?
I wreście, co działo się z moja osobowością
Kiedy
czułem Jej wilgotne usta..
i spocone ciało..?
Czy kiedykolwiek odpowiesz mi
Gabrielo..?
Tak, pamietam już Twój tytuł, doskonale..
A teraz pozwól, że przypomne sobie Ciebie w moich snach
bo przecież jedynie tam jesteśmy oboje bezpieczni,
Niepraważ Kochana..?