Sinusoida. Nie lubie sinusoid.
Zaglądam tu jak wracam do domu. Po sześciu godzinach siedzenia na dupie w busie wrzucam zdjęcie, pokazuję, że jakoś tam żyję i tyle ze mnie. Do kolejnej wizyty w domu. Ale jakoś Kraków nie sprzyja photoblogom. Brak czegoś takiego. A może właśnie w końcu odpowiednio wypełniony czas i znalezienie miejsa, gdzie myśli mogą płynąć i odnaleziony kierunek, w którym mogą się wydobyć?
We wtorek stanę się najprawdziwszą studentką.