photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 7 LISTOPADA 2010

Wiem, że nie jestem guru długich notek, ale jakoś nie mogę się powstrzymać przed podzieleniem swoimi przemyśleniami na temat ślubów. Będe teraz troche brzydko obgadywać, ale to tylko dlatego, że jestem całkowicie pochłonięta tym fenomenem. Niektórzy z naszych znajomych są już zaręczeni, planują niedługo ślub albo są już nawet po ślubie. Dla niektórych jest 'jeszcze za wczesnie' znam jednak i takich którzy najchętniej zaobrączkowaliby się tu i teraz, a najlepiej zaraz po tym poszli budować chatke w lesie i płodzić dzieci. Odczuwam wokól siebie małe 'bum' na temat ślubów.
 Jedna z moich koleżanek zaręczyła się po, na oko, roku znajomości. Śpieszyło jej się. Było to widać i słychać, czuć, a nawet od czasu do czasu otrzymywało się telepatyczną wiadomość: 'chcę być już żoną!'. Koleżanka dorobiła się czego chciała, szybko i przedsiębiorczo, ale szczerze mówiąc, trudno ją winić o pośpiech. Od conajmniej 2 lat jeździ na śluby bliskich znajomych i rodziny, na średnio co 3cim jest organizatorką wieczoru panienskiego, świadkową albo druhną+od zawsze marzyła o... no cóż, byciu matką polką. Myślę że po takim napakowanym mixie, wiele osób byloby na fali ślubnej.
 Z Maćkiem wpakowaliśmy się ostatnio w rozmowe o ślubach. Kiedy nasz i w ogóle, na co ja odpowiadam, 'no wiecie, miał być w zasadzie w tym roku, ale jakoś nam szybko zleciało, i kapliśmy się tylko po przypomnieniu na mojej komórce w sobote 28-go'. Wybuch śmiechu, mała konwersacja o datach, komu się podoba 2011 a komu 2013. I tylko krótko: "jeszcze troche i sie posypie". Może.
 Dostaliśmy ostatnio bardzo ładny komplement, którego niestety Archon nie słyszał - była to taka skromna pochwała tego że tak długo jesteśmy zaręczeni, że mieszkamy razem na luzie, jakieś zobowiązanie w tle już jest, ale tak naprawdę nigdzie się nie śpieszy. No tak, no bo jak już wydawać kilka tysiaków na jedną impreze, to lepiej się upewnić, że się ze sobą wytrzyma chociaż drugie tyle ile się żyje na świecie, bo szkodaby było potem palić tonę zdjęć ślubnych przy rozwodzie ;) (niektórzy pewnie do teraz nie wiedzą że jesteśmy zaręczeni-kumpela z którą gadam prawie codziennie dowiedziała się tydzień temu :D)
 Nasza inna koleżanka jest rozwódką. I chociaż to słowo brzmi poważnie-wcale nie jest starsza od nas. Kilka misięcy po ślubie jej mąż uznał że kocha inną. Teraz jej związki to tylko i wyłącznie takie bez pierścionków i obietnic, bez planów i mieszkania ze swoim chłopakiem. Zawsze własne mieszkanie-choć prawie ciągle puste-zawsze czeka, tak na wszelki wypadek.
 Anyway, miałam jakąś głębszą myśl na koniec-ale zapomniałam, więc tylko powiem, że mimo mojego napalenia na ślub od najmłodszych lat, przeszła mi mania na wybieranie sukni ślubnej, pierścionek na palcu jest cudowny, ale nie liczyłby się wcale gdyby nie buzi na dobranoc, a restauracja i im
preza są niczym wobec faktu że mam sobie o kogo pogrzać tyłek i stopy w nocy ^^ :*

Komentarze

~macio eeeeej no, tego "jeszcze trochę i się posypie" nie było! :P i pamiętaj o końcu świata
09/11/2010 12:44:39