Pojawia się czasem taki stan..
Pieprzony stan przemyśleń..
A po co komu to..
A po co komu tamto..
Dlaczego coś robimy, na co
i dlaczego..
Czy coś sie uda,
Czy może coś robimy źle.
Tak.
Robimy źle.
Że działamy nazwyczaj pod wpływem własnej presji,
żyjemy chwilą
i nie myślimy o tym co jutro.
Czasami zdarza sie myśleć, a raczej to rytualnie..
Że może coś nie ma sensu,
że może sie na coś nie nadajemy,
w krótkim zdaniu..
Jesteśmy do niczego..
Ta.. Tak myślę
Ale droga nie tędy..
Chcę by wszystko się ułożyło, by nie było nie dociągnięć,
Nie było kłamstwa,
sztucznych twarzy,
sztucznego uśmiechu,
sztucznego ja..
Boję się jutra tak! I nie wstydze sie tego.
Dlaczego?
Bo z dnia na dzień coraz trudnej się jest z czymś uporać..
od tak.
Stan który trwa od "zawsze!" dosłownie..
Wiem że kolejnego razu nie wytrzymam
ale to jest tylko gadanie.. Nie gdybam.
Nie bede
Nie ja
nie to
nie ten swiatopogląd
Poprostu niech tylko bedzie wszystko dobrze..
Czy tak wiele człowiek może wymagać?
Tę bezcenność, która niesie za sobą przyszłość..