" Okłamywała samą siebie. Za każdym razy gdy zostawała sam na sam ze swoimi myślami atakował ją z każdej storny. Świadomość, tego że znowu dopuściła się tego samego była przytłaczająca i powodowała zbieranie się łez w niebieskich oczach. Nie wiedziała, czy się zakochała, bo zakochana nigdy nie była, ale niepewnie domyślała się, że tak to się może objawiać. Analizowała jego zachowanie dniami i nocami, choć przeważnie nocami leżąc niespokojnie na łóżku tęskniąc za jego zapachem, którego nawet jeszcze nie poznała. Wyobrażała sobie piękne rzeczy kładąc głowę na liliowej poduszce. Zamykała oczy i uciekała daleko od swojego pokoju wpadając prosto w jego ramiona. Czuła jak składa delikatne pocałunki na jej bladej szyi, jak delikatnie muskając palcami jej policzek odgarnia włosy z roześmianej twarzy. Wpatrywała się w jego oczy nie znając ich prawdziwego koloru, bo nigdy nie była tak blisko by go poznać. Nie słyszała w snach jego głosu, gdyż był jej obcy, bo praktycznie ze sobą nie rozmawiali. Chciała czuć smak jego ust, które nigdy nie szepnęły jej nawet nic na ucho. On, cały on, jego bliskość istniała tylko w snach, w rzeczywistości bliskość była chłodnym wysokim murem, którego nie dawała rady przeskoczyć, gdyż niecna grawitacja ciągnęła ją w dół. Tak więc czy się zakochałą? Zakochała się w sposób jedyny sobie znany, zakochała się w samej myśli o jego bliskości, wyobrażeniu, które sama wykreowała. Nieustannie biła się z myślami, czy aby nie spróbować zrobić czegoś w realnym życiu, ale na samą myśl ręce jej się trzęsły, bo nauczyła się żyć gdzie indziej, daleko. Jedyne co jej pozostawało, to włączać jego ulubione piosenki, wyobrażać sobie, że siedzi obok niej i trzyma ją za rękę, która potrzebuje mocnego uścisku, gdyż do oczu znowu cisną się łzy... "