na zdjęciu lavios
Rozdział 4
Następnego dnia obudziło mnie pukanie w okno. To Chris.
- Cześć. - Zaczął rozmowę.
- Cześć.
- Słuchaj. Jest piątek, a niedługo koniec roku szkolnego. Może urwiemy się dziś z lekcji?
- No nie wiem. - Nie chciałam wagarować. Może dlatego, że nigdy tego nie robiłam. - A gdzie byś chciał iść?
- Czytałem w internecie, że w pobliżu znajduje się Lake Park. Może tam? Wzięłabyś deskę i mnie nauczyła jeździć?
- Do Lake Parku z deską? Może być. Tak się składa, że mam dwie deskorolki.
Wstałam i podeszłam do szafy, w której trzymałam drugą deskorolkę. Wyjęłam ją i pokazałam Christianowi.
- Wolisz tą czy tamtą? - Wskazałam kąt pokoju.
- Obojętne mi to.
- Dobrze. Dasz mi się umyć i ubrać?
- Jasne. Poczekam.
- I masz zamiar siedzieć tak na tym drzewie?
- Oczywiście. - Uśmiechnął się. Naprawdę lubię tego chłopaka.
Wyjęłam z szafy bluzę, spodnie i moją ulubioną czapkę z daszkiem.
Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Rozczesałam włosy.
Zeszłam na dół. Chciałam zrobić śniadanie na szybko, więc wyjęłam miskę, do której nalałam mleka i wsypałam płatki. Jadłam w takim pośpiechu, że połowę wylałam na stół.
Wróciłam do pokoju. Chris czekał teraz cierpliwie na moim łóżku. Podałam mu jedną deskorolkę, a drugą wzięłam w rękę. Żeby mama nic nie podejrzewała, wzięłam też torbę .
- Po co ci ta deskorolka? - Spytała .
- Bo... yy... ten no... dla sportu!
Wybiegłam z domu. Przed drzwiami czekał na mnie Christian.