Jak zwał tak zwał xD
Koncert zaliczam do udanych, mimo wielu nie za ciekawych i przyjemnych spraw, które miały miejsce tego wieczoru. Przykro mi z powodu tego, że Inner Circle nie dojechało. Mimo wszystko wybawiłam sie przy reszcie zespołów, między innymi na Irie Revoltes, którzy w sumie już w tamtym roku mieli sie pojawić, jednak jeden z nich nieszczęśliwie złamał nogę.
Wielu wspaniałych ludzi poznałam m.in. Pan Seweryn, który nie lubi swojego imienia.
Zryła mi mózg dziewczyna siedząca przez 3 godz. jak nie dłużej i trzymająca na nosie łyżkę, przez co zaczęłam nieszczęśliwie wędrować po ludziach i pytać czy mają widelec. Jednak nieszczęśliwie nie znalazłam.
Pozytywni ludzie to mało powiedziane. Wioska piwna jedno z bardziej pozytywnych miejsc, w którym można było posłuchac rytmów afrykańskich. Czego to ludzie nie wymyślą. Gra na śmietnikach, popielniczkach i tego typu urządzeniach.
Bardzo fajny kolega podgrywał w tamtym oto miejscu ^^
Podobnie jak w tamtym roku, ciężka noc w KFC z atrakcjami. I ma wspaniała pieśń "hejnał heeeejnał" .
Zwał jak zwał.
Za dużo się dzieje naraz. Nie nadążam. Nie rozumiem, a może nie chcę rozumieć.
Mimo wszystko muszę myśleć mniej. Za tydzień próbna matura, a ja nic. Trzeba zacząć mysleć przyszłościowo. Seweryn też na resocjalizacji. Mówił , że zajawkowo, więc coraz bardziej przekonuję się do tego kierunku ^^