Wrocławskie ZOO z zeszłgo roku
Wracam do tego wyjazdu, tych wspomnień i tej wspaniałej pogody jaką mieliśmy
To był środek września a ostatniego dnia przed wyjzdem było 30 stopni! Cały wyjazd przechodziłam w krótkich spodenkach
Pomiając pogodę to Wrocław jest naprawdę przepięknym miastem. Oczarował mnie
Starówka jest niesamowita i do tego ogromna! Dużo chodziliśmy, wiele miejsc zwiedziliśmy, ale to i tak mało w porównniu do tego co to miasto oferuje
Ah te ciepłe, bezwietrzne wieczory.. nad morzem to rzadkość
W końcu mam wolny weekend - bez pracy i bez uczelni
W poniedzałek pierwszy i ostatni egzamin tej sesji i wolneeeee!
Resztę przedmiotów udało się wcześniej zaliczyć
Tak sobie ostatni myślę, że niby powinam być zadowolona z siebie, ale jakoś ciężko mi to idzie. Tyram się rzeczami, których jeszcze nie zrobiłam a powinam.
Z jednej strony dużo się dzieje, daję radę pogodzić pracę ze studiami dziennymi (na razie) na medycznej uczelni, na którą sam dojazd zajmuje mi pół godziny. Przeprowadzka udała się całkiem sprawnie, wszystko super, ale niektóre rzeczy nie są jeszcze do końca pukładane, wypakowane.. Z jednej strony nie mam kiedy tego zrobić a z drugiej tak cholernie ciężko mi się za to zabrać, że aż wstyd. Obwiniam siebie za to, że może powinnam już pracować w zawodzie. Gdzieś nawet w prostej, niezobowiązującej przychodni, zabiegi na fundusz, nic skoplikowanego. A jeśli jeszcze nie praca w zawodzie to powinnam już przynajmniej wiedzieć w jakim kierunku iść po skończeniu studiów. Jaki temat na magisterkę? Jaki temat? Jakie badania? No właśnie. Może najpierw magisterka..
Tyle rzeczy robię a tyle jeszcze muszę zrobić. Zaczęłam ostatnio żyć bardzo z dnia na dzień. Nauka jako tako, najczęściej tyle żeby zdać, bo nie mam kiedy porządnie przysiąść i poczytać coś sama z siebie i dla samej siebie a nie dla oceny. Byle zdążyć z uczelni do pracy, byle coś zjeść, byle się wyspać a i to różnie wychodzi. Wiele osób się pyta: jak dajesz radę studiować dziennie i pracować? Szczere? To nie wiem. Może właśnie już powoli nie daję rady, bo czuję się przemęczona. Żyję w pośpiechu. Jestem zła na siebie, że studia tylko zaliczam a nie rzeczywiście poważnie się uczę. Nie tędy droga. A oprócz pracy i studiów wypada jeszcze skoczyć raz na jakiś czas do rodziców, to ktoś ze znajomych przyjeżdża, to samemu chce się skorzystać z czasu wolnego i gdzieś pojechać. Nie ma czasu na takie nic-nierobienie, a potrzebuję takiego dnia czy dwóch. Mieć totalnie wyjebane, lenić się cały dzień między lodówką a łóżkiem. Do tego całego mojego niezadowolenia dorzucę jeszcze to, że zaniedbałam moje pasje.. Jazda konna, śpiewanie, bieganie, yoga.. Tyle rzeczy chciałabym robić, ale kurcze no doba jest za krótka!
Czy to wszystko kiedyś zwolni?
Ciekawe jest też fakt, że okey teraz marudzę, bo jestem zmęczona, bo nie mam czasu bla bla bla, ale tak naprawdę to może i to lubię. Zawsze lubiłam dobre fizyczne zmęczenie na przykład po treningu. Jestem w końcu strzelcem, ciężko mnie zatrzymać. Tylko, że chciałabym być zmęczona robiąc rzeczy, które dają mi przyjemność, satysfakcję, relaks a nie są obowiązkami.
Coś muszę z tym zrobić. Muszę więcej pracować nad sobą i swoim czasem. W miarę możliwości. Ale bardziej też doceniać to, co już udało mi się osiągnąć, bo ciągłe pretensje do samego siebie, wymaganie coraz to więcej i więcej bez nagradzania na dłuższą metę nie wypali. Prędzej ja się wypalę.
Wszystko siedzi w naszej głowie i jest zależne od naszego mózgu, który i tak jest cholernie leniwy, zawsze wybiera drogę na skróty. Moje studia jeszcze bardziej mi to uświadamiają od strony i psychosomatycznej i typowo ruchowej. Nie trawię całego tego couchingu, motywacji, nowa ja, nowy ty, bo to żerowanie na ludzkiej desperacji i portfelu, puste frazesy, które często są tylko złudzeniem a nie rzeczywistą przemianą. A no i teraz jest na to moda, jest popyt, jest biznes. Ale abstrachując od ekonomii, to jest niesamowite jaka siła drzemie w naszej głowie, ile jesteśmy w stanie zmienić myśleniem, tak zwanym pozytywnym nastawieniem, samym uśmiechem na twarzy. Dacie wiarę, że ten koleżka pracuje zaledwie w 15%? Ostatnio oglądałam film Lucy, który uświadomił mi to jeszcze bardziej. W filmie jest to trochę przekoloryzowanie, klimat sci-fi, polecieli z tematem daleko, ale nie był zły. Polecam
Jest godzina 23:13, dzisiaj późno piłam kawę i nie czuję się śpiąca. Może w końcu ogarnę ten bałagan w moim pokoju, przykryty bałaganem z dzisiejszego ranka jak spieszyłam się na zajęcia.. Oj to będzie chyba długa noc.. (;
Dobranoc!
SVEVDALIZA - HUMAN
https://www.youtube.com/watch?v=9t7SclAXoQw&list=PLTNmcFK53B74sPd8icow2axPX88ksJUH0&index=58
I am sweat, flaws
I am veins, scars
I am human
Nothing more than human