Nie zapomniałam, nie mogłabym. Wszystko to pozostału tu gdzieś, pomiędzy jednym powiewem wiatru, a szumem lipy stojącej obok okna. W parne, letnie noce, gdy wspomnienia miotające się w ciemności nie dają mi dojść do snu, powraca do mnie każdy moment, każda łza i każdy uśmiech, każde słowo i spojrzenie, choćby trwało tylko sekundę. Tym wszystkim dzisiaj byłam ja i jestem tego pewna jak nigdy. Gdy słaby blask księżyca kąpał moją twarz swoją srebrzystą poświatą, wiedziałam kim byłam i wiedziałam, że kochałam.