miałam dziś poważną rozmowę ze sobą, którą jak to bywa często skierowałam do swojego odbicia w lustrze .
Początek był całkiem przyjemny, poplotkowałyśmy sobie, jak stare dobre znajome .
Potem zaczął się potok niechcianych słów, rzucałysmy obelgami w swoją stronę - właściwie wszytsko odbijało się jak od ściany .
w końcu ONA, wyrzuciła mi wszytsko - prawda w oczy kole, ale może coś pomoże, że chociaż ona nie ma zachamowań i powie jak jest ?
"jesteś gruba, bo tego chcesz . Pieprzysz, pieprzysz, że się weźmiesz, a tak na prawdę co dzień szukasz innej wymówki. Ogarnij się i rusz te swoje wielkie uda i działaj - a może właśnie uda się je trochę odchudzić, ulepszyć?! No kur. co ?! Prawda boli, nieprawda ? "
"ej, ej, ej. spokojnie . Przeciez trzymam się diety, choć czasami bywa cięzko"
"ej . no ej. no właśnie ej. to trzymaj dalej a w wakacje będziesz pod namoitem siedziala, żeby Cię ludzie nie zobaczyli"
"niewidzę Cię!" ... "znaczy się !" [siebie?!]
Mam wspaniałego faceta! <3
sprzedal moje buty przypadkowo spotkaniej osobie! :D