Z czasem wydawało mi się, że mam wszystko czego potrzebuję, by być szczęśliwa.
Z czasem też, doszłam do wniosku, że nie mam żadnych podstaw aby tak uważać.
Pytając samą siebie czym jest szczęście szukam odpowiedzi błądząc po zaułkach i ślepych uliczkach mych myśli.
Znajduję tylko maleńkie kawałeczki układanki, która powinna być całością. Tymczasem jest w rozsypce, a jej części zaginęły gdzieś bezpowrotnie.
Osoba szczęśliwa, jak sądzę odpowiedziałaby, że jej szczęściem jest życie, to co ją otacza, inaczej, to czym otacza siebie.
Chciałabym, żeby, gdy zapytam się siebie 'czym jest szczęście?' ta odpowiedź nasunęła mi się na język. Niestety, nic z tego.
Za każdym razem słyszę tylko szum i po raz kolejny błądzę i błądzę, mimo, że wiem którędy iść.
Zawsze to myliłam. Myliłam rzeczy, które SPRAWIAJĄ, że jestem szczęśliwa ze szczęściem.
Nie, wcale nie jest tak, że nie doceniam tego co mam. W tym rzecz, że doceniam nawet drobiazgi, jednakże do mojego rozumowania wkradła się myśl 'mogłoby być lepiej', która chyba zamierza osadzić się tam na dłużej.
Od tego czasu niewiele się zmieniło, chyba prawie nic...
*********************
uwielbiam zdj, z czasów gdy nie czekałam na 'lepsze jutro'
żeby móc zacząc wszystko odnowa, miec tabule rasa..
tak potrzebna mi czysta karta i wszystko od zera.
gdzie indziej i z innymi ludźmi.. tak! z pewnością..