Wszędzie dobrze, ale w domciu najlepiej :3
Nastąpiło załamanie pogody objawiające się oberwaniem chmury i rzęsistym deszczem. Na szczęście udało nam się wrócić z podbojów świata (a dokładniej Podkarpacia :P) na czas, zanim owo oberwanie nastąpiło. Ale o Podkarpaciu może kiedy indziej.
Zeszły tydzień już odespaliśmy, więc można zacząć ogarniać aktualny tydzień i układać nowe plany począwszy od wstawienia prania, aż na inwestycjach życiowych skończywszy...
Nie wiedząc od czego zacząć, postanowiłam dodać tutaj zdjęcie przedstawiające tlenek wodoru w stanie ciekłym z zanurzonymi w nim kolorowymi organizmami wodnymi pokrytymi łuską, które są też znane pod nazwą: rybki. Dostrzec można także trochę skał i koralowców.
Ogólnie wiedeńskie Haus des Meeres (bo tam poczyniłam zdjęcie) jest wyposażone w przepiękne akwaria z egzotycznymi stworzeniami. Ekosystemy morskie i oceaniczne dominują, choć można znaleźć też zwierzęta lądowe. Malutkie małpki chodzą samopas i zaczepiają ludzi, uważać też trzeba na nietoperze, które swobodnie sobie latają i nietrudno o zderzenie z takowym stworzonkiem. Myślę, że zaplątanie się nietoperza w świeżo ułożoną, wyjściową fryzurę nie należałoby do przyjemnych rzeczy (szczególnie dla nietoperza!), dlatego zaleca się ostrożność.
No i ta restauracja z tarasem na samym szczycie, bajka! <3 Uwielbiam takie klimaty, zachód słońca, panorama, kolacja... <3 Bardzo trudno było mi się z tym pożegnać x.x Już samo opuszczenie miejsca, gdzie jest podawane jedzenie, to dla mnie niemal traumatyczne przeżycie. Jak widać, przeżyłam to rozstanie i mogę innym polecić - oczywiście nie rozstanie tylko Haus des Meeres w całej okazałości :D