Zuzia i Kacper Cz. I

Pewnego dnia... W Sobotę? Tak w sobotę. Umówiłam się z chłopakami, czyli moimi najlepszymi przyjaciółmi Dawidem i Kacprem. Przyznam że jestem taką trochę chłopaczarą. W dzieciństwie wolałam samochody i mecze piłki nożnej niż lalki Barbie i malowanie się. Zawsze trzymałam z chłopakami. Więc poszłam z nimi na skatepark aby pogadać i zobaczyć jak się glebią na deskach próbując zrobić 360-tkę czy 180- tkę. Kacper brunet o niebieskich oczach w vansach i dużej bluzie zaproponował mi że mnie pouczy. Więc weszłam na deskorolkę, odepchnęłam się nogą na której były moje nowe liliowe conversy. Za mocno jak się okazało i omal co nie upadłam. Ale Kacper mnie złapał. Złapał mnie.

- Chodź ze mną. - powiedział. I pociągną mnie za rękę. Zamyśliłam się i zapytałam -
- Gdzie?
- No chodź, Złapał mnie znów za rękę i zaprowadził na tyły skateparku.
- Chciałbym cię o coś zapytać. W tej samej chwili zdjął mi z głowy full cap.
-Tak? Nie wiedziałam o co mu chodzi. A może po prostu nie chciałam się dowiedzieć... 
- Chciałbym Cię zapytać czy chciałabyś zostać moją dziewczyną? 
Wtedy wbił mi nóż prosto w plecy... przyjaciele od pieluchy. Nie wiedziałam czy się zgadzać czy nie. Nie chciałam go zranić. Ale przecież potem wszystko by się zepsuło. I co wtedy? Ja po prostu nie wiedziałam co zrobić... jak odpowiedzieć?

- Zuza, nie musisz odpowiadać teraz. - powiedział i złapał mnie za rękę. W tej samej chwili podszedł do nas Dawid.
- Co się tak schowaliście - papużki nierozłączki.
- Tylko rozmawialiśmy. - powiedział Kacper.
- A teraz idziemy na lody. - powiedziałam.
Zaczęli się ze mnie śmiać.
- Na lody powiadasz? Hahahahahahahah
- A co w tym takiego śmiesznego?
Nie, nie nic. - Powiedzieli oboje.
Więc poszliśmy do sklepu aby kupić lody. Kiedy wróciliśmy na skatepark siedziały tak dwie zmory szkolne - klasowe debilki.
Aśka i Marta. Były to kompletne plastiki, ale i tak wszyscy chłopcy prócz Kacpra się do niech kleili. Pod tą tapetą chowały się twarze gorsze niż potwór z Loch Ness zapewne ma.....