Jeśli już On zauważył, że ostatnimi czasy blog jest zaniedbany, to jest wręcz zapuszczony... a może nawet opuszczony?
Wracam! (z postanowieniem poprawy...)
Gdybym musiała opisać swoje szczęście jednym słowem - byłoby to najtrudniejsze na świecie zadanie.
Na szczęście nie muszę! ;-)
Cudownie?!
Nie ...to przecież za mało.
Moje Szczęście objawia się niespodziewanymi różami, a nawet rocznicowymi (przepięknymi) bukietami. Wyciąga z łóżka w piżamie , w środku nocy, uświadamiając jak bardzo jestem ważna. Z uśmiechem na twarzy próbuję sobie wyobrazić, jak mocno mnie kocha. Odwzajemniam -ze zdwojoną siłą.
Z wdzięczności za wszystkie duże i małe niespodzianki, za niezbędną pomoc w bezsilności - lepię drożdżowe rogaliki, słodsze niż różowy lukier. Oprócz składników dodaję odrobinę miłości, dlatego smakują tak wyjątkowo, zwłaszcza jemu. Potajemnie szykuję zapas na jutrzejsze śniadanie, ale oczywiście - pamięć zawodzi.
Tuż przed pracą, między wyczekiwaniem na niespóźniający się autobus a rozpakowywaniem zmywarki - bez zastanowienia chwytam karton ze słodkościami. Biegnę, żeby tylko zobaczyć, przytulić i ucałować mojego najsłodszego. Co prawda to nie to samo co smak jabłek, cynamonu, czy przesłodkiego lukru, ale najlepsze wypieki nie są w stanie zastąpić mi Ciebie.