Z Biegu Wojtusiów, Wierzchowo 03.05.14r.
Chłopaki się spisali, jak na pierwszy taki wyjazd byli bardzo grzeczni i mimo tego, że zajęliśmy 8 miejsce jestem dumna, bardzo dumna. :) Oczywiście bez kilku niespodzianek na trasie się nie obyło, Karmel sie zbuntował, więc wyszliśmy z Cykorem na czoło i oczywiście śmignęliśmy jak szaleni. Gdyby chłopcy byli bardziej przygotowani, pewnie zajęlibyśmy lepsze miejsce, lecz dodali nam do czasu 2minuty, bo ominęliśmy wszystkie przeszkody. Karmel i tak wziąłby je na klate, a Cykor skakał tylko 2 razy pode mną, do tego małe przeszkódki, a tam były wyższe. No, ale nie ważne, było dobrze, była zabawa, więc możemy się cieszyć. Oby więcej takich wypadów!
Od tamtego czasu nie widziałam Misiaka, bardzo za nim tęsknię! Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu, a może nawet w tym uda mi się do niego pojechać. Chociaż słabo teraz, bo problemy w szkole.. Eh... Oby wypalił weekend za dwa tygodnie! :)