Jakoś dużo ostatnio wspominam..
Ah.. Płomień.. Najcudowniejszy konik polski jakiego spotkałam. Kochany buntownik, który mimo wszystko potrafił pokazać jaki jest cudny. Kurcze. Dużo bym dała, by móc znów z nim trochę pobyć, popracować.. No ale nie tylko z nim, ale też z Bursztynem, czy Duke'm, za którymi strasznie tęsknię. Eh.. :c
Wczoraj był Hubertus w muminkach. Na ostatnią minutę udało mi się ogarnąć transport na miejsce,
a już chciałam z buta popylać. Było lepiej niż rok temu, mimo, że byłam bez rumaka.
Nie powiem, że nie spożywałam alkoholu, ale przynajmniej są wspomnienia. :D
No, najgorszy był powrót do domu, który, z nieważnych przyczyn, został zmnieniony
z samochodu na biedne nogi i szłyśmy z Pauliną z buta, na szczęście nie same, tylko z
dwoma kolegami i koleżanką. Masakra. Błoto jak diabli, ale całkiem szybko nam poszło.
A teraz tylko czekać na Bieg Rumcajsa. A potem koniec.. I byle do wiosny. :)
Następny rok będzie na prawdę przepięny. :)
szkoda, że ze wszystkimi się tak potoczyło... ale w końcu trafisz na tego "jedynego" konia! :)