Nie wiem czy tam wróce w kolejne wakacje...
Mam cudownych rodziców, zawsze chcieli dla nas zawsze jak najlepiej ale....no właśnie chyba zawsze jest jakieś ale...
Mam wrażenie, że przez to,że nie chce robić tego co chcą tzn. realizowac ich palu na moje życie: pracować w tym samym co tata, wyjść za mąz już, nie wyprowadzać sie od razu...to życzą mi żeby mi nie wyszło. żebym nie mogła znaleśc pracy albo, jak już ją znajdę to żeby była za najniższa krajową i do tego najlepiej miała problem sie utrzymać i wgl jestm głupia za każdą decyzje... Kupujemy najprawdopodobnmiej samochód )po jutrze) (Ja i Michał) i oczywiście nawet jego rodzice pomagaja, mówia , ze fajnie nie bedzie musiał sie prosic i wgl. a moi...:Wy głupi jesteście. Po co?, a wiesz, że ubezpieczenia teraz bedą droższe i wgl....-.- Bo przeciez mając 22(za kilkadziesiat dni 23)lata to jest za wcześniej. Bo według nich wgl. kupowanie na siebie auta lub bycie współwłąścicielam przed 30 jest GLUPOTA bo ubezpieczenie jest drogie ale fakt, że jak sie w coś walnie albo cokolwiek to nie trzeba se przed nikim tłumaczyć i zuc sie winnym bo jego znizki i wgl. to jest nie wazne i nie warte tego. Założe sie, że jak znajdę pracę to bedą teksty " to ile zarabiasz? i co a mogłaś robic to co ja i zarabiałabyś wiecj ale jak Ci sie tak podoba...bo to można tumaczyć a i tak swoje..." "Chcecie mieszkac tak bez ślubu? A wiesz,że mi sie to nie podoba?"
Oczywiście na wspomnienie, że chce sie wyprowadzić po studiach i wgl. to jest są teksty "Ty głupia jesteś. A czemu? Po co? Co przed ślubem, po co taracić pieniądze...-.-
Mam 22 lata i czuje jakbym miała 17....I wszytkie dycyzje były traktowane jak kaprys dziecka...
Przez to zaczynam sie coraz bardziej bać zycia...
Szkoda mówić...