Pisałam już wam o fałszywej przyjaźni więc dziś będzie o prawdziwej i o straconej ale może prawdziwej.
Wiele os.mówi"Prawdziwego przyjaciela ma się jednego", "prawdziwy przyjaciel nigdy nie odejdzie". Może i to jest prawda sle dla mnie to są bzdury.
Akurat ja po sparzonych przyjaźniach zrozumiałam , że prawdziwe miałam tylko dwie.
Jednej nawet jakbym bardzo chciała nie odzyskam a drugiej myślę , że tez nie.
Obecnie dla mnie "przyjaciel" nie istnieje. Możliwe , ze wmawiam sobie to żeby czuć się lepiej.
Ostatnio myślałam dlaczego tylko oni?
Przecież oni odeszli/ja ich zostawiłam ranili mnie a ja ich:(
I czy to normalne , że po długim czasie rozumiemy to , że oni są/byli bardzo ważni i ich kochamy??
Na te pytanie nie znam niestety odpowiedzi:(
Ale jeśli macie kogoś na kim wam zależy to nie dopuście żeby was zostawił zupełnie. Jeśli coś się zepsuje lepiej mieć chociaż maleńki kontakt niż w ogóle:*:(
ps.przepraszam jeśli to się nie trzyma całości ale za dużo myśli na ten temat i się wszystko miesza:(
przy tej piosence uwielbiam myśleć o byłych "przyjacielach"